RPP uparta, ale rynek jej nie dowierza

Wzrost inflacji nie budzi zaniepokojenia w NBP, który wciąż nie widzi potrzeby podwyższania stóp. Niektóre rynkowe stopy już jednak rosną.

Publikacja: 05.10.2017 06:17

Prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński

Prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

W świetle obecnych danych nadal oceniam, że nie będzie potrzeby podwyższania stóp procentowych do końca 2018 r. – powiedział w środę prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński na konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej. Gremium to zgodnie z oczekiwaniami pozostawiło główną stopę NBP na rekordowo niskim poziomie 1,5 proc. Wśród jego członków dominuje pogląd, że wzrost inflacji we wrześniu do 2,2 proc. rocznie jest przejściowy, a w kolejnych miesiącach może ona spaść do 1,5 proc.

NBP widzi rezerwy

Prezes NBP podkreślał, że nadal nie zanosi się na to, aby do wzrostu inflacji przyczyniła się narastająca presja płacowa. W sierpniu przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw zwiększyło się o 6,6 proc. rok do roku, najbardziej od stycznia 2012 r. Coraz większe problemy firm z rekrutacją pracowników sugerują, że dynamika wynagrodzeń może dalej rosnąć. – Proszę zauważyć, że w innych krajach naszego regionu, np. w Czechach, w Rumunii i na Węgrzech, płace rosną szybciej niż w Polsce, w tempie nawet kilkunastoprocentowym. I nie ma to wyraźnego przełożenia na inflację. Związek między dynamiką płac i cen jest dziś słabszy niż dawniej – tłumaczył Glapiński. I podkreślał, że w Polsce wciąż są spore niewykorzystane rezerwy pracy. – Widać je na wsi, w małych miastach. Dużo jest do zrobienia w zakresie aktywności zawodowej kobiet i młodzieży. A do tego jeszcze mamy imigrację z Ukrainy i Białorusi. To nas odróżnia od innych państw regionu – mówił.

Rynek wie swoje

Ekonomiści coraz częściej kwestionują jednak scenariusz, przy którym konsekwentnie obstaje RPP. Przybywa bowiem danych sugerujących, że napięta sytuacja na rynku pracy już przekłada się na dynamikę cen. Taki sygnał wysłał m.in. wrześniowy odczyt PMI, który pokazał, że ceny wyrobów gotowych w przemyśle wzrosły najbardziej od 2011 r., bo firmy przerzucają rosnące koszty na konsumentów.

GG Parkiet

– Nie musi wcale dojść do eksplozji płac, aby firmy zaczęły przenosić rosnące koszty płacowe na klientów. Wystarczy, aby dynamika wynagrodzeń sięgnęła 8 proc., aby uwidoczniło się jej przełożenie na inflację. To jest bowiem już kolejny rok, gdy płace rosną szybciej niż ceny, a firmy nie mogą w nieskończoność brać wyższych kosztów na siebie – tłumaczy „Parkietowi" Jarosław Janecki, główny ekonomista Societe Generale w Polsce. Według niego już w III kwartale 2018 r. roczna inflacja przewyższy 3 proc., podczas gdy NBP ma za zadanie utrzymać ją w pobliżu 2,5 proc.

– Moim zdaniem inflacja dojdzie do celu w połowie 2018 r., a pół roku później może sięgnąć 3 proc. – zgadza się Piotr Kalisz, główny ekonomista banku Citi Handlowy. RPP może argumentować, że nawet jeśli całkowita inflacja podskoczy, to tzw. inflacja bazowa – nieobejmująca cen energii i żywności, na które krajowa polityka pieniężna ma niewielki wpływ – pozostanie umiarkowana. Ale zdaniem Kalisza tak mierzona dynamika cen też może w 2018 r. dojść do celu NBP.

Stopy już rosną

Nawet ci ekonomiści, którzy spodziewają się wyższej inflacji niż NBP, nie sądzą, aby RPP zdecydowała się na podwyżkę stóp wcześniej niż w II połowie przyszłego roku. Na rynkach finansowych widać jednak narastający brak wiary w ten scenariusz. A to może oznaczać, że rynkowe stopy procentowe – w tym stawki WIBOR, od których uzależnione jest oprocentowanie większości kredytów w Polsce – zaczną rosnąć na długo, zanim RPP podwyższy oficjalne stopy. W ocenie ekonomistów Citi Handlowego trzymiesięczny WIBOR (wyraża oprocentowanie pożyczek o takim horyzoncie na rynku międzybankowym) do końca przyszłego roku wzrośnie do 2,9 proc. z 1,73 proc. obecnie. Taka zwyżka oprocentowania kredytu hipotecznego (na 20 lat na kwotę 300 tys. zł) spowodowałaby wzrost miesięcznej raty o blisko 200 zł, z 1740 zł do 1930 zł.

Już w sierpniu (to ostatnie dostępne dane) przeciętne oprocentowanie nowych kredytów dla gospodarstw domowych wzrosło do 6,4 proc., z 6,3 proc. miesiąc wcześniej. Drgnęło również oprocentowanie nowych depozytów: z 1,4 proc. w lipcu do 1,5 proc. w sierpniu. Od początku roku banki borykają się z odpływem depozytów terminowych – ich wartość stopniała z 296 mld zł w grudniu ub.r. do 277 mld zł w sierpniu br. To reakcja klientów na oprocentowanie poniżej inflacji, co oznacza, że w ujęciu realnym lokaty przynoszą straty. Zwiększenie atrakcyjności depozytów sugeruje, że niektóre banki próbują zastopować odpływ gotówki. – Z perspektywy gospodarki kluczowe jest nie to, co zrobi RPP, tylko jak zachowają się rynkowe stopy procentowe. A te zaczną rosnąć. Mniej płynne banki będą podnosiły oprocentowanie depozytów. WIBOR zacznie rosnąć, gdy na posiedzeniu RPP po raz pierwszy zostanie zgłoszony wniosek o podwyżkę stóp, nawet jeśli zostanie odrzucony – uważa Janecki.

Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
Kolejni członkowie RPP mówią w sprawie stóp procentowych inaczej niż Glapiński
Gospodarka krajowa
Ireneusz Dąbrowski, RPP: Rząd sam sobie skomplikował sytuację
Gospodarka krajowa
Sławomir Dudek, prezes IFP: Polska ma najwyższy przyrost długu w Unii
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Wydatki świąteczne wciąż rosną, choć wolniej
Gospodarka krajowa
NBP: Aktywa rezerwowe wzrosły o 21 proc. rdr w listopadzie