Polskie społeczeństwo jest prounijne, ale jednocześnie przeciwne wprowadzeniu u nas euro. Obecnie te dwa poglądy można godzić, ale nie jest jasne, czy tak będzie zawsze – powiedział we wtorek prof. Witold Orłowski podczas prezentacji raportu Fundacji Schumana „Co dalej z euro? Trzy scenariusze dla Polski".
Autorzy raportu, których prace koordynował Orłowski, oceniają, że strefa euro będzie osią dalszej integracji politycznej i gospodarczej Europy. – Euro nie jest już jedynie walutą. To jest kompleksowy projekt integracyjny. Po 2010 r. unia walutowa została obudowana dodatkowymi instytucjami, takimi jak Europejski Mechanizm Stabilizacji, unia bankowa itp. Wybór między euro a własną walutą to jest dziś decyzja polityczna, czy chcemy uczestniczyć w tak rozumianej integracji – tłumaczył jeden z autorów, politolog z Akademii Finansów i Biznesu Vistula Bartłomiej Nowak. W tej sytuacji „stosowana dotychczas przez Polskę polityka »trzymania nogi w drzwiach«, tzn. niewchodzenia do strefy euro przy jednoczesnym zachowaniu wpływu na najistotniejsze procesy decyzyjne, straci całkowicie skuteczność" – czytamy w raporcie.
Trzeba się spieszyć
Zespół Orłowskiego nie ma wątpliwości, że w tych okolicznościach dobrze rokuje tylko jeden z tytułowych scenariuszy: szybkie przystąpienie Polski do unii walutowej. Podkreśla, że miałoby to nie tylko korzyści polityczne i wizerunkowe, ale też gospodarcze. Zmalałyby koszty obsługi długu publicznego oraz koszty transakcyjne w handlu zagranicznym, wzrosłaby zaś wartość inwestycji zagranicznych. Prawdopodobnie Polska otrzymywałaby też więcej funduszy unijnych niż w razie pozostawania poza unią walutową. „Łączne transfery uzyskiwane przez Polskę z budżetu UE w latach 2021–2027 mogłyby być tylko nieznacznie, o 2–4 proc., niższe od uzyskanych w poprzedniej perspektywie budżetowej (pomimo bogacenia się Polski – red.). Nominalnie mogłoby to oznaczać wzrost ze 105 mld euro do 120–125 mld euro" – czytamy w raporcie Fundacji Schumana.
Kosztowne trzaśnięcie
Dwa pozostałe rozważane przez autorów scenariusze to „życie w przedpokoju" strefy euro, czyli dalsze wstrzymywanie się z deklaracją polityczną co do terminu przyjęcia euro, oraz „trzaśnięcie drzwiami", czyli podjęcie formalnej decyzji, aby do strefy euro nie wchodzić.