Mateusz Morawiecki premierem. Czy to oznacza, że będzie więcej gospodarki w polityce państwa?
Chciałbym, aby kwestie gospodarcze dominowały. Tak jak większość obserwatorów zadaję sobie jednak pytanie, ile realnej władzy będzie miał premier Morawiecki. Teoretycznie ma większą władzę niż Leszek Balcerowicz w czasie wielkiej przemiany gospodarczej. Wydawać by się mogło, że to jest gigantyczny potencjał, by wprowadzić Polskę na nowe tory impulsów gospodarczych, które pozwolą nam szybciej gonić Europę Zachodnią.
Mateusz Morawiecki do tej pory pełnił „tylko" funkcję ministra finansów i rozwoju. Czy dotychczas nakreślony przez niego plan gospodarczy będzie kontynuowany, czy należy spodziewać się zmian?
Mam nadzieję, że przynajmniej kilka pomysłów dotychczasowego planu uda się zrealizować. Wydaje się, że do tej pory były z tym problemy przez słabszą pozycję Mateusza Morawieckiego w rządzie i bardziej stawiano na kwestie socjalne. Chodzi m.in. o wprowadzenie konstytucji dla biznesu. Ważna jest jednak przy tym nie tylko teoria, ale też praktyka. Mam tutaj sporo wątpliwości. Nie sądzę bowiem, aby zmieniło się podejście obecnej władzy do biznesu, które w tej chwili jest dosyć sceptyczne. Kolejna rzecz to kwestia etatyzmu. Jeśli nawet Mateusz Morawiecki mówi o rosnącej roli państwa w gospodarce, to jestem już tym zaniepokojony. Pytanie, jak ta rosnąca rola państwa będzie się miała do stawiania na rozwój prywatnych firm? Wiadomo przecież, że państwo nie ma żadnego realnego konkurenta w takiej gospodarce jak polska. Posiada bowiem dwa narzędzia: gigantyczne zasoby kapitałowe, a poza tym to państwo ustanawia prawo. W takiej sytuacji przedsiębiorstwa prywatne zastanawiają się, czy przypadkiem nie wchodzą w drogę jakiemuś podmiotowi państwowemu i czy nie ryzykują zbyt dużo, inwestując w daną działalność.