To w skali Europy ewenement. Nic dziwnego, że ekonomiści traktują te dane sceptycznie. Dyskusja na temat wiarygodności danych GUS w odniesieniu do cen odzieży i obuwia powraca co jakiś czas. Ostatnio obudziło ją ostre wyhamowanie inflacji w lutym. Indeks cen konsumpcyjnych (CPI) wzrósł o 1,4 proc. rok do roku, po zwyżce o 1,9 proc. w styczniu. Zharmonizowany indeks cen konsumpcyjnych (HICP), wskaźnik inflacji obliczany w ten sam sposób dla wszystkich państw UE, wzrósł o 0,7 proc. rok do roku, po 1,6 proc. miesiąc wcześniej.
Inflacja zwolniła wprawdzie w całej Unii, odzwierciedlając m.in. globalne tendencje w cenach żywności, ale nie tak bardzo: z 1,6 do 1,3 proc. Tym razem aż 0,4 pkt proc. od inflacji (HICP) w Polsce odjął zagadkowy spadek cen usług banków i poczty. Kolejne 0,2 pkt proc. odjęła jednak zniżka cen odzieży i obuwia o 5,3 proc. rok do roku. Ten czynnik obniża inflację nad Wisłą od lat. Podczas gdy w Polsce od 2002 r. odzież i obuwie potaniały o 55 proc., w Czechach ich ceny spadły o 27 proc., we Francji się nie zmieniły, a w Niemczech i na Węgrzech wzrosły odpowiednio o 4 i 12 proc.
Czy to prawdopodobne? – Przeczą temu inne dane z GUS, dotyczące cen podstawowych artykułów odzieżowych – ocenia Jakub Rybacki, ekonomista z ING Banku Śląskiego. Dynamika cen tych artykułów jest stale o 5,6 do 10,4 pkt proc. wyższa niż dynamika cen całej kategorii odzież i obuwie w CPI. Ale nawet jeśli GUS istotnie popełnia jakiś błąd w pomiarze cen odzieży i obuwia, to argumentów, które mogą wyjaśniać ich systematyczny spadek, nie brakuje.
– To może być efekt przenoszenia produkcji do Azji, co obniża koszty produkcji – zauważa Konrad Księżopolski, analityk giełdowych spółek odzieżowych w Haitong Banku. Dlaczego w innych krajach tego efektu nie widać? Rozwinięty przemysł odzieżowy i stosunkowo szybki wzrost wydajności mógł sprawić, że przenoszenie produkcji za granicę rozpoczęło się w Polsce z opóźnieniem. Od innych krajów regionu odróżnia nas też wielkość rynku: może sprawiać, że konkurencja w branży odzieżowej jest większa niż np. w Czechach i na Węgrzech. GS