Zadyszka, którą gospodarka strefy euro złapała w I kwartale, nie odpuszcza. Otoczenie zewnętrzne wciąż jednak nie jest tak słabe, aby zagrażało koniunkturze w Polsce. To może się jednak zmienić w 2019 r., szczególnie jeśli dojdzie do eskalacji napięć handlowych.
W pierwszych czterech miesiącach polski eksport towarów zwiększył się (licząc w euro) o 5 proc. rok do roku, po 3,7 proc. w I kwartale. To oznacza, że w samym kwietniu dynamika eksportu wyraźnie wzrosła. Był to wprawdzie w dużej mierze efekt statystyczny, związany z układem świąt w tym roku, ale przyspieszenie eksportu po rozczarowującym I kwartale jest zgodne z oczekiwaniami większości ekonomistów. W ca- łym 2018 r. wyniki handlu zagranicznego będą wprawdzie gorsze niż w 2017 r., ale nie na tyle, aby doprowadzić do wyraźnego spowolnienia wzrostu polskiej gospodarki. Ujemny wpływ tzw. eksportu netto na wzrost PKB z nawiązką skompensować powinno odbicie inwestycji.
– Spowolnienie wzrostu w strefie euro wciąż wygląda na przejściowe. To się jednak może zmienić, jeśli USA wprowadzą cła na import europejskich aut. Miałoby to negatywny wpływ na gospodarkę Niemiec i pośrednio na gospodarki Europy Środkowo-Wschodniej, choć Czechy i Słowacja ucierpiałyby bardziej niż Polska – ocenia Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego.
– Spowolnienie w handlu międzynarodowym się materializuje, ale nie jest ostre. Jeśli nie dojdzie do eskalacji konfliktów handlowych i w efekcie do zahamowania wzrostu eksportu Niemiec w branży motoryzacyjnej, to także osłabienie wzrostu polskiego eksportu będzie łagodne – zgadza się Jakub Borowski, główny ekonomista banku Credit Agricole w Polsce.