Choć grudniowy wynik był zaburzony przez układ dni wolnych, zachęcający do dłuższych przestojów w zakładach produkcyjnych, ekonomiści ankietowani przez „Parkiet" spodziewali się w styczniu tylko niewielkiego odbicia dynamiki produkcji, przeciętnie do 3,8 proc. Zaledwie dwóch spośród 25 uczestników naszego konkursu prognostycznego liczyło się z odczytem powyżej 6 proc. Przeciwko tak dobrym wynikom polskiego przemysłu przemawiała przede wszystkim słaba koniunktura w tym sektorze w strefie euro, szczególnie w Niemczech. Nad Renem produkcja przemysłowa w ostatnich dwóch miesiącach ub.r. malała w tempie około 4 proc. rok do roku, a ankietowe wskaźniki koniunktury (m.in. PMI, ESI) sugerowały, że styczeń nie przyniósł jej poprawy.
„Do końca ub.r. przemysł eksportowy w Polsce niemal nie ucierpiał na spowolnieniu w Niemczech i Eurolandzie, ta tendencja została utrzymana w styczniu" – napisali w komentarzu ekonomiści ING Banku Śląskiego. Spośród firm o dużym udziale eksportu w sprzedaży dobre wyniki odnotowali szczególnie producenci sprzętu elektrycznego (wzrost produkcji o 17,7 proc. rok do roku) oraz transportowego (13,3 proc.). Analitycy PKO BP zwrócili jednak uwagę, że w środowych danych GUS można się dopatrzyć efektów dekoniunktury w zachodniej Europie. „W styczniu najniższą dynamikę odnotowano w produkcji dóbr zaopatrzeniowych (3,8 proc. rok do roku), co może odzwierciedlać słabość globalnych sieci produkcyjnych" – napisali. Jednocześnie silny popyt krajowy neutralizuje ten negatywny wpływ sytuacji w otoczeniu zewnętrznym. W styczniu wyraźnie, o 7,8 proc. rok do roku, zwiększyła się np. produkcja dóbr konsumpcyjnych nietrwałych.
Pomimo styczniowej niespodzianki, patrząc w szerszej perspektywie, polski przemysł traci nieco impet. W minionych trzech miesiącach produkcja rosła średnio w tempie 4,5 proc. rok do roku, co jest najsłabszym wynikiem od kwietnia 2017 r. Większość ekonomistów uważa, że w warunkach słabego popytu zewnętrznego trudno oczekiwać odwrócenia spadkowego trendu dynamiki produkcji, ale też nie powinien się on mocno pogłębić.
„Naszym zdaniem nie należy oczekiwać w Polsce takiego spowolnienia w przemyśle, jakie widać w Niemczech. Niekorzystny wpływ otoczenia zewnętrznego na aktywność w polskim sektorze wytwórczym będzie ograniczany przez dużą elastyczność firm produkcyjnych, ich wysoką konkurencyjność cenową, a także wspierający ją kurs złotego" – napisał w komentarzu Andrzej Kamiński, ekonomista z Banku Millennium. Stabilizująco na polski przemysł powinien też nadal wpływać silny popyt wewnętrzny, choć będzie to uzależnione od koniunktury w budownictwie, która w ocenie wielu ekonomistów będzie słabła.