Zwiastuny hamowania konsumpcji widać w wynikach sprzedaży detalicznej. W styczniu, jak podał w czwartek GUS, zwiększyła się ona w ujęciu realnym o 5,2 proc. rok do roku.
To wynik wyraźnie lepszy od grudniowego, gdy sprzedaż detaliczna, obejmująca przedsiębiorstwa zatrudniające co najmniej dziewięć osób, zwiększyła się realnie o 3,9 proc. rok do roku. To jednak potwierdza tylko przypuszczenia ekonomistów, że grudniowe spowolnienie w handlu było przejściowe i wiązało się m.in. z rosnącą popularnością wyprzedaży pod koniec listopada, znanych jako czarny piątek.
Dochody rosną, ale wolniej
Patrząc w szerszej perspektywie, koniunktura w handlu sugeruje, że konsumpcja traci impet. W 2018 r. sprzedaż detaliczna w ujęciu realnym, czyli przy założeniu stałości cen, rosła średnio w tempie 6,5 proc., po 7,1 proc. w 2017 r. Konsumpcja ogółem, która stanowi jedną ze składowych PKB, to kategoria bardziej pojemna niż sprzedaż detaliczna, ale oba wskaźniki są ze sobą skorelowane. W 2018 r. wydatki konsumpcyjne gospodarstw domowych wzrosły o 4,5 proc., po 4,9 proc. w 2017 r.
„W średnim terminie oczekujemy wolniejszego wzrostu płac i zatrudnienia, co przełoży się na wolniejszy wzrost siły nabywczej gospodarstw domowych i tym samym mniej dynamiczny wzrost konsumpcji prywatnej" – skomentował czwartkowe dane Kamił Łuczkowski, ekonomista z Banku Pekao. Wzrost dochodów do dyspozycji gospodarstw domowych tłumić może dodatkowo inflacja. Mierzona deflatorem sprzedaży detalicznej, czyli miarą zmiany cen w handlu detalicznym, przyspieszyła ona w styczniu do 1,3 proc. z 0,8 proc. w grudniu.
Mróz zawinił tylko trochę
Choć dynamika konsumpcji nieco zmalała już w 2018 r., wzrost PKB przyspieszył (z 4,8 do 5,1 proc.) za sprawą inwestycji, które zwiększyły się o 7,3 proc., po 3,9 proc. rok wcześniej. Dane z sektora budowlanego sugerują jednak, że wzrost inwestycji także słabnie.