Zapytaliśmy ekspertów, czy rzeczywiście możliwe jest znalezienie w systemie takich pieniędzy bez zwiększania zadłużenia i deficytu. Okazuje się, że w krótkim okresie to mało prawdopodobne i zarówno w 2019, jak i w 2020 r. można się spodziewać w efekcie realizacji tych zobowiązań (m.in. 500+ na pierwsze dziecko, 13. emerytura, zmiany w podatkach) pogorszenia się kondycji finansów publicznych.
– Gdyby udało się zredukować szarą strefę do poziomu takiego jak w Wielkiej Brytanii, możliwe byłoby uzyskanie dla finansów państwa dodatkowych 50 mld zł – mówi nam Piotr Arak, prezes Polskiego Instytutu Ekonomicznego. PIE właśnie prowadzi projekt badawczy związany z tym tematem. Szara strefa w Wielkiej Brytanii to ok. 9 proc. PKB, w Polsce – ok. 15–16 proc. – Widać więc przestrzeń do dalszego uszczelniania systemu, zarówno jeśli chodzi o podatki takie jak PIT, CIT, VAT, jak i składki. Jednak uzyskanie tak niskiego poziomu szarej strefy i dodatkowych dochodów zajmie parę lat – zaznacza Arak.
Dlaczego tak długo? – Im dalej w las, tym trudniej. A przecież ostatnie trzy lata to bardzo intensywna walka fiskusa o domykanie luki podatkowej, która przyniosła wedle naszych szacunków ok. 52 mld zł. Teraz będzie po prostu trudniej – wyjaśnia Arak.
– Dlatego uważamy, że deficyt finansów publicznych wzrośnie z ok. 0,7 proc. PKB w 2018 r. do 1,6 proc. w 2019 r. oraz 2,3–2,5 proc. PKB w 2020 r. – analizuje Karol Pogorzelski, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. – Część kosztów nowych propozycji PIS rzeczywiście uda się sfinansować z tzw. rezerw budżetowych. Ale resztę trzeba będzie pożyczyć – dodaje.
Te rezerwy to m.in. zysk NBP, który zasili tegoroczny budżet prawdopodobnie kwotą 6 mld zł, a także pewne oszczędności w wydatkach, które zwykle powstają w ciągu roku. acw