W maju płace w sektorze przedsiębiorstw, obejmującym podmioty zatrudniające co najmniej 10 osób, zwiększyły się o 7,7 proc. rok do roku. Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie szacowali, że w czerwcu wzrost płac wrócił do średniej z ostatnich dwóch lat, czyli około 7 proc.
Czerwiec w tym roku miał dwa dni robocze mniej niż przed rokiem, podczas gdy maj liczył o jeden dzień więcej. To skróciło czas pracy wielu pracowników, wpływając ujemnie na ich wynagrodzenia. – Efekt kalendarzowy został przez nas uwzględniony w czerwcowej prognozie dynamiki płac, dlatego jej silny spadek w porównaniu z majem uznajemy za dużą niespodziankę – mówi jednak Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole w Polsce. Wyraźne wyhamowanie wzrostu płac może więc świadczyć o słabnącym popycie na pracowników.
Taki wniosek byłby zgodny z opublikowanymi w poniedziałek wynikami ankietowych badań NBP wśród firm (tzw. szybki monitoring). Pokazują one m.in., że w II kwartale odsetek przedsiębiorstw mających wakaty spadł do 44,5 proc., z 45,1 proc. rok wcześniej. Drugi kwartał z rzędu malał także wskaźnik zatrudnienia, stanowiący różnicę między odsetkiem firm zwiększających zatrudnienie i odsetkiem firm, które je zmniejszają. „Wyniki SM mogą sugerować, że czynnikiem ograniczającym wzrost zatrudnienia jest nie tylko zbyt mała podaż na rynku pracy, ale także pogarszająca się sytuacja ekonomiczna części przedsiębiorstw, wymuszająca działania dostosowawcze" – napisali analitycy NBP.
W czerwcu, jak podał GUS, zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw zwiększyło się o niemal 14 tys. osób. To jedynie skompensowało spadek zatrudnienia w poprzednich dwóch miesiącach. Dla porównania, w poprzednich trzech latach w II kwartale w sektorze przedsiębiorstw przybywało średnio 21 tys. pracowników.