W czerwcu dynamikę płac zaniżył niekorzystny układ kalendarza: mniejsza niż przed rokiem liczba dni roboczych wpłynęła ujemnie na zmienne składniki wynagrodzeń. Ekonomiści spodziewali się więc jej odbicia, choć nieco mniejsze. W ankiecie „Parkietu" przeciętnie oceniali, że w lipcu przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw zwiększyło się o 7,2 proc. rok do roku.
W pierwszych pięciu miesiącach roku płace w sektorze przedsiębiorstw, obejmującym firmy zatrudniające co najmniej 10 osób, rosły średnio w tempie 7,1 proc. rocznie, tak sam jako w 2018 r. Lipcowy odczyt może sugerować, że wzrost płac znów nabiera rozpędu. - W kolejnych miesiącach dynamika płac powinna dalej oscylować w okolicach 7-8 proc. rocznie – skomentował wtorkowe dane GUS Jakub Rybacki, ekonomista z ING Banku Śląskiego.
Czynnikiem napędzającym wzrost płac jest coraz bardziej dotkliwy dla firm niedobór pracowników. Problem ten przejawia się m.in. niemrawym tempem wzrostu zatrudnienia. W lipcu liczba zatrudnionych w sektorze przedsiębiorstw wzrosła o 2,7 proc. rok do roku, do niespełna 6,4 mln. To wynik zgodny z przeciętnymi szacunkami ekonomistów. W czerwcu zatrudnienie wzrosło o 2,8 proc. rok do roku, a w pierwszych pięciu miesiącach roku zwiększało się w tempie 2,9 proc. rocznie.
Na zmianę zatrudnienia w ujęciu rok do roku duży wpływ ma doroczna aktualizacja próby przedsiębiorstw (GUS w styczniu dodaje do niej te podmioty, których zatrudnienie w poprzednim miesiącu przekroczyło dziewięć osób).
W porównaniu do czerwca liczba pracowników w sektorze przedsiębiorstw zwiększyła się w lipcu tylko o 3 tys. To najsłabszy wynik dla tego miesiąca od 2013 r. Średnio w tym roku (pomijając styczeń, zaburzony przez zmianę próby przedsiębiorstw) zatrudnienie rosło o 4,9 tys. osób miesięcznie, w porównaniu do 7,3 tys. w tym samym okresie ub. r.