W komunikacie wydanym we wtorek wieczorem Heiko Peters i Małgorzata Głowacka szacują, że wprowadzenie na stałe 13. emerytury w wysokości 1200 zł zwiększy roczne wydatki publiczne o około 10 mld zł, czyli 0,4 proc. PKB. Nieco mniejszy będzie efekt 14. emerytury dla osób, których świadczenie nie przekracza 120 proc. średniej. Ta obietnica PiS ma wejść w życie w 2021 r. Do tego, jak przypominają analitycy Moody's, PiS zapowiedziało podwyższanie płacy minimalnej do 4000 zł brutto w 2024 r. Te zapowiedzi nie są uwzględnione w projekcie budżetu na 2020 r.
Peters i Głowacka oceniają, że nawet bez realizacji tych obietnic deficyt sektora finansów publicznych w 2020 r. wyniósłby nie 0,3 proc. PKB, jak zakłada projekt budżetu, ale 0,6 proc. PKB. Dodanie 13. emerytury zwiększy ten deficyt do 1 proc. PKB.
Analitycy Moody's oceniają, że rząd będzie trzymał się unijnych reguł fiskalnych, wedle których deficyt musi być mniejszy niż 3 proc. PKB. Uważają jednak, że w związku ze wzrostem sztywnych wydatków (świadczenia socjalne) może to w przyszłości wymagać ograniczania inwestycji, co pogorszy strukturę wydatków publicznych.
„Poza implikacjami fiskalnymi, planowana przez PiS polityka może mieć negatywny wpływ na konkurencyjność Polski" – napisali Peters i Głowacka, odnosząc się do planu niemal podwojenia płacy minimalnej. „To w średnim terminie zagrozi konkurencyjności gospodarki, podwyższy inflację i na dłuższą metę może podwyższyć strukturalne bezrobocie" – dodali.
W piątek, jeszcze przed wyborami, agencja ratingowa Standard & Poor's oceniła, że wpływ podwyżek płacy minimalnej na konkurencyjność Polski może się okazać znikomy. S&P od pewnego czasu podkreśla, że ta konkurencyjność jest zresztą większa, niż wcześniej oceniała. Świadczyć ma o tym prężny rozwój sektora usług dla biznesu.