Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
To scenariusz ekonomistów z Banku Ochrony Środowiska, którzy w latach 2017–2019 nieprzerwanie zwyciężali w konkursie prognostycznym „Parkietu". Opiera się on na założeniu, że do spadku aktywności (o 15–20 proc. w skali roku) dojdzie tylko w tych sektorach gospodarki, które najmocniej ucierpią w wyniku ograniczeń wprowadzanych przez władze w celu zdławienia epidemii. Dotyczy to m.in. turystyki, transportu i rekreacji. Ekonomiści z BOŚ przyjęli, że w sektorze produkcyjnym oraz handlowym aktywność będzie rosła, chociaż wolniej, niż dotąd zakładali. – W pierwszej połowie roku dynamika PKB może obniżyć się w kierunku 1,0 proc. rok do roku, po czym wzrośnie w kierunku 3,0 proc. na przełomie 2020 i 2021 r. – przewidują Łukasz Tarnawa i Aleksandra Świątkowska. To oznaczałoby, że w I połowie br. Polska doświadczy tzw. technicznej recesji, czyli dwóch z rzędu kwartałów spadku PKB w ujęciu kwartał do kwartału.
Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Deficyt w kasie państwa po lipcu wynosił 156,7 mld zł wobec ok. 120 mld zł po czerwcu – podało Ministerstwo Finansów w czwartkowym komunikacie. Wciąż kuleją dochody z PIT, niespodziewanie spowolniły wpływy z VAT.
W lipcu ceny konsumpcyjne były o 3,1 proc. wyższe niż przed rokiem – potwierdził GUS swój wstępny szacunek. To wciąż dużo, ale nastąpił oczekiwany powrót inflacji do przedziału wahań celu NBP. A to otwiera pole do dalszych obniżek stóp procentowych.
Według szybkiego szacunku GUS, PKB niewyrównany sezonowo w II kwartale 2025 r. zwiększył realnie się o 3,4 proc. rok do roku wobec wzrostu o 3,2 proc. w analogicznym okresie 2024 r.
Produkt Krajowy Brutto (PKB; ceny stałe średnioroczne roku poprzedniego, niewyrównany sezonowo) wzrósł o 3,4% r/r w II kw. 2025 r. (wobec 3,2% wzrostu r/r w poprzednim kwartale), podał Główny Urząd Statystyczny (GUS) w szybkim szacunku tych danych.
Europejski fundusz odbudowy unijnych gospodarek po pandemii okrzyknięto drugim planem Marshalla. Znacząca część pieniędzy trafi do Polski.
Gdyby polski budżet było na to stać, moglibyśmy w ogóle zrezygnować z podatków, ale jeśli nas nie stać, to trzeba pytać czemu służyć mają kolejne ulgi – komentują ekonomiści prezydencki pomysł dużych ulg dla rodziców.