Taki obraz sytuacji w polskiej gospodarce w przededniu epidemii koronawirusa malują syntetyczne wskaźniki koniunktury, obliczane przez GUS na podstawie ankiety wśród przedsiębiorstw. Tym razem badania były prowadzone od 1 do 10 marca, czyli zanim jeszcze polski rząd wprowadził stan zagrożenia epidemicznego, zamknął szkoły i przywrócił kontrole na granicach z krajami UE.
W przemyśle przetwórczym wskaźnik koniunktury oczyszczony z wpływu czynników sezonowych zmalał w marcu do -2,8 pkt z 1 pkt w lutym. To wynik najsłabszy od 2013 r., gdy Polska odczuwała skutki recesji w strefie euro i wygaśnięcia boomu inwestycyjnego związanego z Euro 2012 r. W tym przypadku pogorszenie koniunktury wpisuje się jednak w widoczny od 2018 r. trend.
Inaczej jest w branży transportowej i magazynowej, gdzie wskaźnik koniunktury zmalał – po oczyszczeniu z wpływu czynników sezonowych – z 0 do -6,1 proc. To wynik najsłabszy od 2013 r. Jak ocenili w komentarzu ekonomiści z mBanku, załamanie ocen koniunktury w tej branży może odzwierciedlać pierwsze efekty zrywania łańcuchów dostaw, np. w związku z wybuchem Covid-19 we Włoszech.
Gwałtownie tąpnęły też nastroje przedsiębiorstw z branży gastronomicznej i hotelarskiej. Tu wskaźnik koniunktury (odsezonowany) zmalał z -2,8 do -8,1 pkt. To najniższy odczyt od 2013 r., ale GUS podkreśla też, że w marcu wskaźnik ten nie był tak nisko od co najmniej 15 lat. - Prawdopodobnie ograniczenie wydatków przedsiębiorstw i firm było widoczne już na początku marca – zauważyli ekonomiści z mBanku.
W handlu detalicznym wskaźnik koniunktury zmalał z -0,5 do -2,7 pkt., choć początek marca przyniósł wzmożone zakupy w części sklepów, szczególnie w spożywczych oraz aptekach. W budownictwie, handlu hurtowym, informacji i komunikacji oraz finansach i ubezpieczeniach nastoje też się w marcu pogorszyły, ale w mniejszym stopniu.