– Nad ranem projekt tarczy przyjęła Rada Ministrów – poinformowała dziennikarzy w czasie czwartkowej wideokonferencji Jadwiga Emilewicz, minister rozwoju. Dodała, że rząd od razu wysłał projekt ustawy, która ma pomóc przetrwać firmom i ich pracownikom kryzys gospodarczy wywołany pandemią, do Sejmu. Minister mówiła, że ustawa odracza bądź zawiesza płatność różnych danin, przede wszystkim składek na ZUS oraz zaliczek na PIT. Odracza też różne obowiązki nakładane na przedsiębiorców. – Zrobiliśmy wszystko, żeby te rozwiązania weszły w życie z początkiem kwietnia – mówiła minister.
Co w tarczy piszczy
– Nie ma kryterium spadku przychodów o co najmniej 50 proc. przy przyznawaniu prawa do zawieszenia płatności składek na ubezpieczenia społeczne – mówiła Gertruda Uścińska, prezes ZUS. To ważna zmiana, bowiem wcześniej rząd forsował ów wymóg, co zdaniem przedsiębiorców znacząco utrudniałoby im uzyskanie zwolnień. Uproszczony został przy tym formularz, który przedsiębiorcy będą musieli wypełniać, by uzyskać pomoc. Początkowo był bardzo obszerny i skomplikowany. – Teraz jest to niepełna strona, łatwa do wypełnienia. I nie uzyskaliśmy tego poprzez zmniejszenie czcionki – zapewniała minister Emilewicz.
Pozostało jednak kryterium wielkościowe. Zawieszenie płatności składek zaadresowane jest do firm, które zatrudniają nie więcej niż dziewięć osób. – To bez sensu. Pracodawca, który zatrudnił dodatkowych pracowników i ma ich na przykład 11, będzie sobie pluł w brodę. A jego sytuacja może być gorsza niż sytuacja wielu mniejszych firm – przekonywał w czasie innej wideokonferencji Aleksander Łaszek, główny ekonomista Fundacji FOR.
Rząd szacuje, że maksymalny koszt zawieszenia poboru składek dla mikrofirm na trzy miesiące sięgnie 9,5 mld zł. Kwota ta obejmuje ubytek składek za 2,4 mln osób ubezpieczonych w 693 tys. małych przedsiębiorstw, a także 1,2 mln samozatrudnionych.
Tarcza przewiduje też pomoc dla większych firm. – Polski Fundusz Rozwoju pracuje z UOKiK nad programem pomocy, który może być gotowy w kwietniu – powiedział w czasie czwartkowej wideokonferencji Paweł Borys, prezes PFR. Tłumaczył, że gdy dziś spółki zgłaszają się do PFR i mówią, że wchodzą w straty lub że najbliższe kwartały będą dla nich bardzo trudne, Fundusz nie bardzo może im pomóc, bo ograniczają go zasady rynkowe. Teraz PFR chce mieć większą możliwość pomagania firmom. Chodzi m.in. o możliwość udzielania w większym zakresie pomocy publicznej. PFR będzie też mógł pozyskiwać środki na rynku kapitałowym. – PFR uczestniczy w obrocie na rynku kapitałowym, na którym możliwe jest szybsze uzyskanie finansowania niż w drodze podwyższenia kapitału zakładowego lub uzyskania gwarancji lub poręczenia Skarbu Państwa. Szybkość dostępu do środków finansowych będzie miała kluczowe znaczenie w zwalczaniu i ograniczeniu skutków sytuacji kryzysowych, które – ze swej natury – wymagają zwykle bardzo pilnych działań. Projektowany przepis ułatwi PFR negocjowanie korzystnych warunków uzyskiwania tymczasowego finansowania na rynku – tłumaczy rząd.