Taki obraz sytuacji w przemyśle maluje PMI, wskaźnik koniunktury bazujący na ankiecie wśród menedżerów logistyki przedsiębiorstw. W kwietniu, jak podała w poniedziałek firma IHS Markit, spadł on do 31,9 pkt z 42,4 pkt w marcu. To zarówno największa miesięczna zniżka PMI, jak i najniższy odczyt w jego historii, sięgającej 1998 r.
Tak silna zniżka PMI nie jest jednak niespodzianką. IHS Markit już dwa tygodnie temu opublikowała wstępne kwietniowe odczyty tych wskaźników dla kilku państw strefy euro. I wszędzie były one bezprecedensowo niskie. Stąd ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści powszechnie spodziewali się zniżki PMI w polskim przemyśle poniżej 35 pkt.
Każdy odczyt poniżej 50 pkt oznacza, że w odczuciu ankietowanych menedżerów logistyki przemysł przetwórczy kurczy się w ujęciu miesiąc do miesiąca, wskazania wyższe oznaczają zaś rozwój tego sektora. Dystans od tej granicy jest miarą tempa tych zmian. W tym świetle kwiecień był już 17 miesiącem recesji w polskim przemyśle, ale w praktyce do wybuchu pandemii koronawirusa sektor ten wciąż solidnie się nad Wisłą rozwijał.
Konstrukcja PMI sprawia jednak, że podczas gdy w ostatnich kilkunastu miesiącach malował on zbyt pesymistyczny obraz sytuacji w przemyśle, teraz maluje obraz nadmiernie optymistyczny. Na wskaźnik ten pozytywnie wpływa wydłużanie się czasu dostaw, bo zwykle jest to przejaw silnego popytu na wyroby przemysłowe. W kwietniu odsetek firm deklarujących wydłużenie się czasu dostaw był rekordowy, ale tym razem był to efekt zaburzeń wywołanych w krajowej i globalnej gospodarce przez epidemię koronawirusa.
„Rzeczywistą skalę zapaści w przemyśle pokazują wskaźniki wyrażające produkcję i nowe zamówienia" – napisała IHS Markit w poniedziałkowym komunikacie. Ten drugi znalazł się w kwietniu na poziomie zaledwie 17,1 pkt, co oznacza spadek o 29 pkt od lutego.