Stopniowe łagodzenie ograniczeń aktywności ekonomicznej, wprowadzonych w celu stłumienia epidemii Covid-19, przyniosło oczekiwane skutki. Produkcja sprzedana przemysłu zwiększyła się w maju o 10 proc. w stosunku do kwietnia. Pozostała jednak o 17 proc. niższa niż w maju ub.r., co pokazuje, że powrót przemysłu do formy sprzed pandemii będzie powolny.
Koniec serii rozczarowań
W kwietniu produkcja sprzedana przemysłu załamała się o 24,6 proc. rok do roku, najbardziej od co najmniej 20 lat. Spadek okazał się dwukrotnie głębszy, niż szacowali przeciętnie ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści. Majowy wynik był niemal zbieżny z medianą ich szacunków.
Poprawa koniunktury w sektorze przemysłowym w maju byłaby nawet większa, gdyby nie niekorzystny układ kalendarza (maj miał w tym roku o jeden dzień roboczy mniej niż maj ub.r. i kwiecień br.). Po oczyszczeniu z wpływu czynników sezonowych produkcja w maju wzrosła o 12,2 proc. w stosunku do kwietnia i zmalała o 15,5 proc. rok do roku.
Wydźwięk piątkowych danych nie jest jednak optymistyczny. – Pokazują one, że odbudowa aktywności gospodarczej po pierwszej fali Covid-19 jest powolna – mówi Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. – W czerwcu większość zakładów przemysłowych działa dalej w ograniczonym zakresie, np. na jedną zmianę, a powolne tempo wygasania pandemii Covid-19 oznacza niski popyt z zagranicy. Zużycie prądu wciąż jest o ok. 9 proc. niższe niż w takim samym okresie ubiegłego roku, choć częściowo można to tłumaczyć brakiem fali upałów, która wówczas wystąpiła – dodaje.