Ekonomiści z banku Pekao postanowili zweryfikować popularną tezę, wedle której Polska jest stosunkowo odporna na kryzys wywołany pandemią koronawirusa dzięki fortunnej strukturze sektorowej. „Mniejszy udział turystyki, branży hotelowej, rozrywkowej i gastronomicznej w tworzeniu PKB, szczególnie w porównaniu do państw południa Europy, byłby według tej tezy atutem" – tłumaczy w piątkowej analizie Piotr Bartkiewicz z Pekao.
Polska rzeczywiście doświadczyła w II kwartale mniejszego niż większość państw UE spadku PKB. W ujęciu o czyszczony z wpływu czynników sezonowych, nasza gospodarka skurczyła się o 7,9 proc. rok do roku. Dla porównania, gospodarka UE zmalała o 14,1 proc. rok do roku, a samej strefy euro o 15 proc. rok do roku. Łagodniej niż z Polską kryzys obszedł się tylko z Estonią, Litwą, Finlandią i Szwecją.
Zdaniem Bartkiewicza struktura sektorowa pomogła nam jednak w niewielkim stopniu. „Mała skala recesji w Polsce wynika prawdopodobnie z mniejszych obostrzeń epidemicznych aktywności i mniejszej skali epidemii" – uważa ekonomista.
Z jego wyliczeń wynika, że gdyby polska gospodarka miała taką strukturę jak np. francuska albo brytyjska, to – zakładając, że zmiany wartości dodanej brutto w sektorach byłyby zgodne z rzeczywistymi danymi – odnotowałaby w II kwartale spadek PKB rok do roku o około 2,5 pkt proc. mniejszy niż faktycznie. Wśród 20 państw Europy, dla których dostępne są porównywalne dane,, Bartkiewicz znalazł tylko dwa kraje, których struktura sektorowa byłaby dla Polski niekorzystna w tym sensie, że groziłaby głębszą recesją. To Malta i Litwa.
Jak to możliwe? „Wynika to przede wszystkim z dość wysokiego udziału przemysłu i handlu w wytwarzaniu wartości dodanej (w Polsce – red.) oraz, z drugiej strony, z relatywnie małego udziału wielu typów usług, gdzie spadki wartości dodanej były w większości krajów europejskich małe (np. obsługa nieruchomości" – tłumaczy ekonomista.