Polska gospodarka skurczy się w tym roku o 3,5 proc. – przewiduje Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju w czwartkowym raporcie, podtrzymując swoją prognozę z maja. W jego ocenie słabsze niż wiosną są jednak rokowania Polski na przyszły rok. Zamiast o 4 proc. gospodarka ma urosnąć o 3 proc. A to oznacza, że dopiero w 2022 r. PKB wróci do poziomu sprzed pandemii.
Cud nad Niemnem
EBOR prowadzi działalność w 38 krajach Europy, Azji i północnej Afryki. Na tym tle perspektywy polskiej gospodarki przedstawiają się korzystnie. Przeciętnie PKB tych państw zmaleje w tym roku o 3,9 proc., a w 2021 r. wzrośnie o 3,6 proc. Obie te prognozy są niższe niż w maju, gdy ekonomiści z londyńskiej instytucji spodziewali się spadku PKB w br. o 3,5 proc., a następnie jego odbicia o 4,8 proc. W bezpośrednim otoczeniu Polski na lepsze od nas wyniki liczyć może tylko Litwa, której gospodarka w tym roku skurczyć ma się jedynie o 2 proc. zamiast o 7 proc., jak EBOR oczekiwał wiosną.
– Warto pamiętać, że rok temu spodziewaliśmy się wzrostu polskiego PKB w 2020 r. o 3,5 proc. Oznacza to, że obecna prognoza jest niższa o 7 pkt proc. Patrząc z tej perspektywy, w odniesieniu do potencjału polskiej gospodarki, recesja nie jest wcale płytka – mówi w rozmowie z „Parkietem" prof. Beata Javorcik, główna ekonomistka EBOR.
Przyznaje jednak, że kryzys obszedł się z Polską łagodniej niż z wieloma innymi krajami regionu. – Polska ma w miarę dojrzałą i zdywersyfikowaną gospodarkę. Przykładowo, Słowacja jest uzależniona od sektora motoryzacyjnego, a niektóre kraje z południa Europy, w których działa EBOR, są uzależnione od turystyki. W Polsce tego problemu nie ma. Polska nie jest też eksporterem surowców, których ceny w trakcie pandemii mocno zmalały. Pomogło również to, że Niemcy, które są najważniejszym rynkiem eksportowym dla polskich firm, jak dotąd radziły sobie w trakcie pandemii lepiej niż większość państw Europy. Dodatkowo gospodarce pomógł ogromny pakiet antykryzysowy. Pod względem jego wielkości, dochodzącej do 15 proc. PKB, Polska była w europejskiej czołówce państw – tłumaczy. Badania EBOR wśród gospodarstw domowych sugerują, że w Polsce stosunkowo niewiele z nich (około 10 proc., wyraźnie mniej niż w innych badanych krajach, w których działa EBOR) musiało w wyniku pandemii ograniczyć wydatki na podstawowe towary i usługi. – W tym świetle wydaje się, że pakiet antykryzysowy zdał egzamin – dodaje Javorcik.
Inwestycyjne wyzwanie
Skąd więc rewizja w dół prognoz na 2021 r.? – Druga fala pandemii staje się coraz bardziej realistyczna, a jeszcze pół roku temu jej wystąpienie nie było przesądzone. Dzisiaj mówi się nawet o możliwej trzeciej fali. To rzutuje na prognozy na jesień br. oraz na przyszły rok – mówi prof. Javorcik. Według niej koniunktury w przyszłym roku nie będzie w stanie znacząco odmienić nawet pojawienie się na rynku szczepionek przeciw Covid-19. Początkowo bowiem skala ich produkcji nie będzie wystarczająca, aby każdy kraj mógł zakupić potrzebną ilość. – Druga fala będzie mieć bezpośredni wpływ na polską gospodarkę, jak również wpływ pośredni poprzez osłabienie popytu na rynkach eksportu. Po drugie, według UNCTAD w tym roku na świecie napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ) będzie o 40 proc. mniejszy niż w ub.r. W kolejnych latach tych inwestycji też będzie mniej niż po kryzysie finansowym z lat 2007–2009 – tłumaczy główna ekonomistka EBOR.