Jak podał w czwartek GUS, tzw. bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej (BWUK), który odzwierciedla oceny i oczekiwania gospodarstw domowych dotyczące ich sytuacji finansowej oraz stanu gospodarki, a także skłonność konsumentów do dokonywania ważnych zakupów, wzrósł w grudniu do -24,9 pkt z -29,2 pkt w listopadzie. Dla porównania, w kwietniu i maju wskaźnik ten był poniżej -30 pkt., a latem oscylował w pobliżu -15 pkt.
Jeszcze mocniej wzrósł w grudniu tzw. wyprzedzający wskaźnik ufności konsumenckiej (WWUK), który wyraża m. in. oczekiwania gospodarstw domowych na najbliższych 12 miesięcy. Wyniósł -24,2 pkt w porównaniu do -30,1 pkt w listopadzie. Wiosną WWUK zbliżał się nawet do -50 pkt. To pokazuje, że na drugą falę COVID-19 – choć jest ona w Polsce znacznie wyższa od pierwszej – gospodarstwa domowe od początku reagują z większym spokojem.
Każdy ujemny odczyt BWUK i WWUK oznacza, że wśród konsumentów pesymistów jest więcej niż optymistów. To jednak zjawisko w Polsce typowe. Wskaźniki te, obliczane przez GUS od ponad 20 lat, dopiero w 2017 r. po raz pierwszy znalazły się powyżej zera. Wcześniej nawet w okresie konsumpcyjnych boomów były ujemne.
W grudniu nieco pogorszyły się oceny Polaków dotyczące zmiany ich sytuacji finansowej w minionych 12 miesiącach. Mimo to ich skłonność do dokonywania ważnych zakupów wzrosła. Ta składowa BWUK, która wiosną spadła przejściowo poniżej -47 pkt., wyniosła w grudniu -17,1 pkt, po -25,1 pkt w listopadzie. To wynik spójny z ocenami ekonomistów, że druga fala epidemii COVID-19 i związane z nią ograniczenia aktywności ekonomicznej nie doprowadzą do ostrego załamania konsumpcji.
Od początku pandemii GUS badając nastroje konsumentów zadaje im dodatkowe pytania związane z COVID-19. Grudniowe odpowiedzi sugerują, że Polacy coraz mniej obawiają się wirusa.