Trzy miesiące temu zespół analityków, którym kieruje Michał Dybuła, spodziewał się odbicia PKB Polski w 2021 r. o 3,5 proc. (po spadku o 2,7 proc. w 2020 r.). Obecnie liczy się z odbiciem o 3,8 proc., a w 2022 r. – o 4,5 proc. Dla porównania, ankietowani przez „Parkiet" na początku kwietnia uczestnicy konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego roku przeciętnie oczekiwali, że PKB Polski w tym roku wzrośnie o 4,1 proc., a w kolejnym roku – o 4,7 proc. Prognozy ekonomistów BNP Paribas pozostają więc dość ostrożne. Ich rewizja w górę pokazuje jednak, że trzecia fala Covicd-19 w Polsce, choć ma gorszy przebieg od poprzednich, nie uderza mocno w gospodarkę.

W ocenie ekonomistów z BNP Paribas głównym motorem wzrostu gospodarczego w najbliższych kwartałach będzie konsumpcja prywatna. Będzie to efekt powrotu do normalnego funkcjonowania sektora usługowego i handlowego w III kwartale, ale też nagromadzonych przez Polaków w trakcie pandemii oszczędności. W ocenie analityków BNP Paribas, przymusowe oszczędności – związane z tym, że w ostatnim roku możliwości konsumpcji były ograniczone – wynoszą około 75 mld zł, czyli 6,5 proc. rocznej konsumpcji.

– Uważamy jednak, że tzw. odroczony popyt pojawi się przede wszystkim w usługach związanych z zakwaterowaniem i gastronomią. W przypadku towarów spodziewamy się, że dynamika sprzedaży utrzyma się na wysokim poziomie, ale nie zakładamy jej skokowego wzrostu po otwarciu gospodarki – tłumaczył Dybuła na konferencji prasowej.

Te nagromadzone oszczędności będą jednak wspierały konsumpcję w dalszej perspektywie, gdy już zniknie związana z pandemią niepewność dotycząca m.in. sytuacji na rynku pracy.

W ocenie ekspertów z BNP Paribas koniunktura na rynku pracy wróci do przedkryzysowej normalności dopiero za 12 do 18 miesięcy. To zaś będzie trzymało w ryzach wzrost płac, ale też presję na wzrost cen, szczególnie w usługach. Dlatego inflacja, która w tym roku będzie podwyższona z powodów podażowych, w 2022 r. nieco opadnie. Wyniesie 2,8 proc., po 3,4 proc. w br. GS