Jak podał w czwartek GUS, zatrudnienie w gospodarce narodowej na koniec grudnia 2020 r. wynosiło 15,8 mln osób, o 1,8 proc. mniej niż rok wcześniej. Z kolei przeciętne zatrudnienie – czyli przeliczone na pełne etaty – wynosiło w minionym roku 10,6 mln, o 1,7 proc. mniej niż w 2019 r.
To sugeruje, że kryzys wywołany przez pandemię Covid-19 w największym stopniu uderzył w małe firmy, których GUS nie zalicza do sektora przedsiębiorstw. Zatrudnienie w tym ostatnim sektorze – obejmującym firmy z co najmniej 10 pracownikami – wyniosło bowiem na koniec 2020 r. 6,68 mln osób, o niespełna 0,6 proc. mniej niż rok wcześniej. Przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw zmalało o nieco ponad 1 proc., do 6,32 mln etatów.
Z kolei jeszcze szersza miara zatrudnienia w Polsce, powstająca na podstawie ankietowych Badań Aktywności Ekonomicznej Ludności, sugeruje, że liczba pracujących nieznacznie w ub.r. wzrosła, do ponad 16,5 mln osób.
W świetle czwartkowych danych GUS, pandemiczny 2020 r. doprowadził do spadku w 18 spośród 19 sekcji gospodarki, w tym również w opiece zdrowotnej (łącznie z pomocą społeczną) . Jedynym wyjątkiem była sekcja wodno-kanalizacyjna, gdzie poziom zatrudnienia jest niski. Najbardziej – o ponad 8 proc. - zmalało zatrudnienie w zakwaterowaniu i gastronomii, a następnie w finansach i ubezpieczeniach (o 5,8 proc.) oraz w pozostałej działalności usługowej (o około 5 proc.).
Pandemiczny wstrząs na rynku pracy nie zatrzymał jednak wzrostu przeciętnego wynagrodzenia, choć nieco go zwolnił. Tylko częściowo można to tłumaczyć tym, że pracę najczęściej traciły osoby o niskich zarobkach.