i prof. Andrzej Wojtyna
Wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI), główna miara inflacji w Polsce, wzrósł w maju o 4,7 proc. rok do roku. Z równie wysoką inflacją mieliśmy poprzednio do czynienia w lutym 2020 r., tuż przed wybuchem pandemii. Wyższa była zaś po raz ostatni w listopadzie 2011 r. – To temat, który dotyka nas wszystkich jako konsumentów, oszczędzających oraz inwestorów – powiedział Zbigniew Wójtowicz, prezes Investors TFI, otwierając internetowe seminarium pod tytułem „Inflacja – chwilowy problem czy realne zagrożenie?".
Prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński, podobnie jak większość pozostałych członków Rady Polityki Pieniężnej, nie ma wątpliwości co do tego, że podwyższona inflacja jest zjawiskiem przejściowym. Podkreśla też, że za ostatnie wyjście inflacji poza górną granicę (3,5 proc.) pasma dopuszczalnych odchyleń od celu NBP odpowiadają głównie czynniki, na które krajowa polityka pieniężna nie ma wpływu, m.in. odbicie cen ropy naftowej na świecie po pandemii, ale też na przykład podwyżki cen energii elektrycznej i wywozu śmieci. W związku z tym oraz ogromną niepewnością dotyczącą sytuacji epidemicznej w najbliższych kwartałach RPP sygnalizuje, że stopy procentowe pozostaną na razie niezmienione.
Byli członkowie tego gremium, którzy wzięli udział w debacie zorganizowanej przez Investors TFI i „Rzeczpospolitą", wypowiadają się ostrożniej. – Inflacja nigdy nie jest chwilowym problemem w tym sensie, że nawet stosunkowo nieznaczne błędy w polityce makroekonomicznej mogą sprawić, że zacznie się wymykać spod kontroli – powiedział prof. Jerzy Osiatyński, członek Rady Polityki Pieniężnej w latach 2013–2019.
– Jest duże ryzyko, że przy splocie niekorzystnych okoliczności i ewentualnych błędach w polityce makroekonomicznej okresowo podwyższona inflacja zacznie się wymykać spod kontroli – przyznał prof. Andrzej Wojtyna, który zasiadał w RPP w latach 2004–2010. W jego ocenie mogłoby do tego dojść wskutek niekontrolowanego osłabienia złotego. Taka zaś może być konsekwencja niefortunnych wypowiedzi prezesa NBP, wedle których bank centralny nie jest w stanie oddziaływać na inflację, ale też pewnych działań rządu. Prof. Osiatyński wskazywał z kolei na ryzyko, że wzrost płac szybszy niż wzrost wydajności pracy skłoni firmy do podwyższania cen ich towarów i usług. Przed pandemią mechanizm ten był tłumiony przez to, że firmy były skłonne tolerować malejące marże. Po kryzysie i w warunkach silnego popytu konsumpcyjnego się może to zmienić.