PMI, ankietowy wskaźnik koniunktury w polskim przemyśle przetwórczym, wzrósł w czerwcu do rekordowego poziomu 59,4 pkt, przebijając zdecydowanie szacunki ekonomistów. Przedsiębiorstwa skarżą się wprawdzie na niedobory komponentów i opóźnienia w ich dostawach oraz wzrost cen surowców, ale mimo to są w stanie zwiększać produkcję najszybciej od lat. Czy to oznacza, że firmy wyolbrzymiają skalę problemów podażowych?
Ten rekordowy odczyt PMI to na pewno dobra informacja. Rośnie wartość zamówień, produkcja i zatrudnienie. Przy takich poziomach tego wskaźnika nie mam wątpliwości, że bariery podażowe są utrudnieniem, ale są na razie do przezwyciężenia. Firmy mogą na przykład przerzucić wyższe koszty surowców na swoich klientów, utrzymując rentowności produkcji.
W świetle PMI wzrost cen produkcji sprzedanej jest największy w historii tego badania, sięgającej 1998 r. Rekordy są ustanawiane miesiąc po miesiącu, co rodzi obawy, że inflacja konsumencka też będzie nadal przyspieszała, choć w czerwcu akurat – jak oszacował wstępnie GUS – nieco wyhamowała. Czy związek między cenami producentów a cenami w sklepach jest silny?
Patrząc w długim okresie ten związek istnieje, ale chwilami jest silniejszy, a chwilami luźniejszy. Żeby odpowiedzieć na pytanie, jaki będzie teraz, trzeba przeanalizować, skąd się ten wzrost cen producentów obecnie bierze. W ub.r. mieliśmy taką sytuację, że pandemia ograniczyła produkcję, a jednocześnie polityka antykryzysowa rządów podtrzymała popyt. W tej sytuacji ceny muszą rosnąć dopóty, dopóki podaż nie nadrobi zaległości. W niektórych branżach jest to trudne. Przykładowo od momentu, gdy huty zorientowały się, że popyt wcale się nie załamał tak, jak można się było obawiać na wiosnę 2020 r., do czasu, aż uda im się odbudować produkcję, minąć musi kilka kwartałów. Tam, gdzie cykl produkcyjny jest krótszy, dostosowanie następuje szybciej. Dobrym przykładem jest drewno, którego ceny niedawno były na rekordowych poziomach, ale już się skorygowały. W najbliższym czasie czynnikiem, który może podnosić inflację, będą rosnące ceny żywności. Ale w tym przypadku cykl produkcji jest relatywnie krótki. Już w II połowie roku podaż surowców rolnych powinna się dostosować do popytu, co powinno tłumić presję inflacyjną.