Przeciętne zatrudnienie (tzn. przeliczone na pełne etaty) w sektorze przedsiębiorstw wzrosło we wrześniu o 0,5 proc. rok do roku, po zwyżce o 0,6 proc. we wrześniu – podał w piątek GUS. To najsłabszy wynik od marca, gdy liczba pełnych etatów w przedsiębiorstwach zmalała pod wpływem ograniczeń aktywności ekonomicznej w związku z trzecią falą epidemii Covid-19.
Wzrost zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw tłumią zaburzenia w globalnych łańcuchach dostaw, ale też coraz mniejsza dostepność pracowników. W październiku dodatkowo na sytuację na rynku pracy negatywnie wpłynąć mogła czwarta fala Covid-19. W tym świetle za niespodziankę można uznać to, że w stosunku do września przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło o 3,9 tys. etatów, po dwóch miesiącach zniżek. To wynik nieco słabszy niż w tym samym okresie 2020 r., ale lepszy niż w październiku dwóch poprzednich lat.
Spirala na horyzoncie
Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw, który obejmuje podmioty z co najmniej dziesięcioma pracownikami, wzrosło w październiku o 8,4 proc. rok do roku, po zwyżce o 8,7 proc. rok do roku we wrześniu. To również wynik najsłabszy od marca, gdy płace wzrosły o 8 proc. rok do roku. Tymczasem ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie szacowali, że wzrost wynagrodzeń przyspieszył do 8,9 proc. rok do roku.
Drugi miesiąc z rzędu spadku dynamiki wynagrodzeń może sugerować, że w sektorze przedsiębiorstw nie ma presji płacowej. Ale w ocenie Rafała Beneckiego, głównego ekonomisty ING Banku Śląskiego, ochłodzenie na rynku pracy jest przejściowe. Może wynikać z pogorszenia koniunktury w strefie euro z powodu gwałtownego wzrostu liczby zachorowań na Covid-19, co część krajów skłania już do wprowadzania ograniczeń aktywności ekonomicznej. Zdaniem Beneckiego w 2022 r. pojawi się już na dobre spirala płacowo-cenowa, tzn. nasilenie się żądań płacowych pod wpływem inflacji, która z kolei częściowo odzwierciedla rosnące koszty pracy.