Taki obraz sytuacji w polskim przemyśle maluje PMI, wskaźnik koniunktury bazujący na ankiecie wśród menedżerów logistyki przedsiębiorstw, który w listopadzie - jak podała w środę firma IHS Markit – wyniósł 54,4 pkt po 53,8 pkt w październiku.
Szczegółowe wyniki ankiety, na której bazuje PMI, nie są jednoznacznie optymistyczne, ale druga z rzędu zwyżka tego wskaźnika to i tak spore zaskoczenie. Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie oczekiwali, że PMI utrzyma się na poziomie z października, na którym znalazł się również po niespodziewanej zwyżce. Wcześniej wskaźnik ten przez trzy miesiące malał, a wrześniowy spadek był największy od kwietnia 2020 r., apogeum pandemicznego kryzysu.
Wskaźnik PMI w polskim przetwórstwie w górę do 54,4 dzięki szybszemu wzrostowi produkcji i nowych zamówień (głównie krajowych). Słabnie napływ nowych zamówień zagranicznych. Część managerów logistyki wiąże to ze wzrostem cen. Utrzymuje się presja na wzrost kosztów i cen. pic.twitter.com/6jog03bFPJ
Każdy odczyt PMI powyżej 50 pkt oznacza teoretycznie, że w odczuciu ankietowanych menedżerów logistyki sytuacja w przemyśle przetwórczym poprawia się w ujęciu miesiąc do miesiąca. Dystans od tej granicy można interpretować jako miarę tempa tej poprawy. W tym świetle w listopadzie rozwój polskiego przemysłu był najszybszy od sierpnia. Średnio od 1998 r., czyli od początku swojej historii, PMI wynosił nad Wisłą 50,5 pkt.
- Obraz przemysłu pozostaje niezmieniony. Sektor pozostaje w fazie ekspansji, głównie dzięki silnemu popytowi krajowemu, choć aktywność ekonomiczna ograniczana jest przez przedłużające się problemy z dostępnością materiałów i dóbr pośrednich, a także silnie rosnące koszty produkcji – skomentował środową publikację Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.