W przemyśle już po kłopotach?

Wzrost aktywności w polskim przemyśle przetwórczym w listopadzie ponownie przyspieszył pomimo trudności logistycznych i niedoboru pracowników. Kołem zamachowym sektora jest obecnie popyt krajowy.

Publikacja: 01.12.2021 10:06

W przemyśle już po kłopotach?

Foto: Adobestock

Taki obraz sytuacji w polskim przemyśle maluje PMI, wskaźnik koniunktury bazujący na ankiecie wśród menedżerów logistyki przedsiębiorstw, który w listopadzie - jak podała w środę firma IHS Markit – wyniósł 54,4 pkt po 53,8 pkt w październiku.

Szczegółowe wyniki ankiety, na której bazuje PMI, nie są jednoznacznie optymistyczne, ale druga z rzędu zwyżka tego wskaźnika to i tak spore zaskoczenie. Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie oczekiwali, że PMI utrzyma się na poziomie z października, na którym znalazł się również po niespodziewanej zwyżce. Wcześniej wskaźnik ten przez trzy miesiące malał, a wrześniowy spadek był największy od kwietnia 2020 r., apogeum pandemicznego kryzysu.

Wskaźnik PMI w polskim przetwórstwie w górę do 54,4 dzięki szybszemu wzrostowi produkcji i nowych zamówień (głównie krajowych). Słabnie napływ nowych zamówień zagranicznych. Część managerów logistyki wiąże to ze wzrostem cen. Utrzymuje się presja na wzrost kosztów i cen. pic.twitter.com/6jog03bFPJ

Każdy odczyt PMI powyżej 50 pkt oznacza teoretycznie, że w odczuciu ankietowanych menedżerów logistyki sytuacja w przemyśle przetwórczym poprawia się w ujęciu miesiąc do miesiąca. Dystans od tej granicy można interpretować jako miarę tempa tej poprawy. W tym świetle w listopadzie rozwój polskiego przemysłu był najszybszy od sierpnia. Średnio od 1998 r., czyli od początku swojej historii, PMI wynosił nad Wisłą 50,5 pkt.

- Obraz przemysłu pozostaje niezmieniony. Sektor pozostaje w fazie ekspansji, głównie dzięki silnemu popytowi krajowemu, choć aktywność ekonomiczna ograniczana jest przez przedłużające się problemy z dostępnością materiałów i dóbr pośrednich, a także silnie rosnące koszty produkcji – skomentował środową publikację Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.

PMI jest obliczany na podstawie odpowiedzi menedżerów na pytania dotyczące zmian (w stosunku do poprzedniego miesiąca) produkcji, wartości zamówień, zatrudnienia, czasu dostaw i zapasów. Z najnowszej ankiety wynika, że w listopadzie wzrosła produkcja w polskim przemyśle, co było odzwierciedleniem wzrostu wolumenu zamówień. Przy tym jednak, zwyżka popytu miała wyłącznie źródła krajowe, bo napływ zamówień zza granicy trzeci miesiąc z rzędu zmalał. „Według niektórych respondentów badania, zamówienia klientów osłabły z powodu wyższych cen" – napisali analitycy IHS Markit w środowym komunikacie.

Choć firmy dostrzegają negatywny wpływ podwyżek cen swoich wyrobów na popyt, w listopadzie ponownie ceny podnosiły. Reagowały tak na najszybszy od lipca wzrost kosztów. To częściowo konsekwencja zwyżek cen surowców, ale też niedoborów niektórych komponentów oraz rosnących kosztów frachtu. Ankietowane przez IHS Markit firmy zgłosiły, że średni czas dostaw środków produkcji znacznie się w listopadzie wydłużył (chociaż obecnie jest to zjawisko negatywne, ma pozytywny wpływ na PMI z powodu założenia, że zwykle czas dostaw jest skorelowany z popytem).

Szybki wzrost cen materiałów oraz wydłużający się czas oczekiwania na ich dostawy zwiększył aktywność zakupową producentów. „Firmy starały się kupować towary, gdy tylko było to możliwe, aby zniwelować wpływ inflacji i niedoborów podaży w nadchodzących miesiącach". Duża część zakupionych materiałów zasila zapasy, które w listopadzie zwiększyły się najbardziej w historii PMI, czyli od co najmniej 23 lat.

Oprócz trudności w zdobyciu materiałów i półfabrykatów, firmy przemysłowe napotykają również barierę na rynku pracy. W listopadzie po raz pierwszy od sierpnia 2020 r. zmalało zatrudnienie w sektorze przemysłowym, co – w świetle ankiety przeprowadzonej przez IHS Markit – wynikało z problemów firm w znalezieniu odpowiednich pracowników. W połączeniu z silnym wciąż popytem, doprowadziło do 14. z rzędu wzrostu zaległości produkcyjnych, choć był on tym razem najmniejszy od niemal roku.

- Ostatnie miesiące tego roku powinny przynieść utrzymanie solidnych wzrostów produkcji, ale w przyszłym roku oczekujemy stopniowego wyhamowywania dynamiki produkcji. Możliwości wzrostu produkcji ograniczały będą przedłużające się zaburzenia w zaopatrzeniu oraz niedopasowanie podaży do popytu. W części branż, m.in. branży motoryzacyjnej, rozładowanie napięć podażowych może zając dłuższy czas – ocenia Maliszewski.

Gospodarka krajowa
Stabilny konsument, wiara w inwestycje i nadzieje na spokój w otoczeniu
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
S&P widzi ryzyka geopolityczne, obniżył prognozę wzrostu PKB Polski
Gospodarka krajowa
Czego boją się polscy ekonomiści? „Czasu już nie ma”
Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Kolejni członkowie RPP mówią w sprawie stóp procentowych inaczej niż Glapiński
Gospodarka krajowa
Ireneusz Dąbrowski, RPP: Rząd sam sobie skomplikował sytuację