W połowie lipca obserwowaliśmy sielankę związaną z bagatelizowaniem wszelkich niepokojących sygnałów z gospodarki, na początku sierpnia były nagłe paniczne obawy przed recesją, a potem powrót S&P 500 w okolicę lipcowego rekordu.
Czy to koniec tej huśtawki nastrojów? Oby tak było, choć na horyzoncie ciągle widać szereg czynników przemawiających raczej za wysoką zmiennością niż rychłym powrotem rynkowej sielanki. Takim czynnikiem sezonowość – wrzesień zasłynął jako najsłabszy statystycznie miesiąc na Wall Street. Na to nakłada się bliskość wyborów prezydenckich w USA, która zwykle sprzyja zmienności.
W tle mamy wrześniowe posiedzenie Fedu, które zapewne przyniesie pierwszą w tym cyklu obniżkę stóp procentowych. Teoretycznie to dobra wiadomość na dłuższą metę, aczkolwiek jeśli przypomnimy sobie daty poprzednich trzech przypadków rozpoczęcia luzowania monetarnego (VII 2019 r., IX 2007 r., I 2001 r.), to się okazuje, że nie były to najszczęśliwsze momenty do agresywnych zakupów akcji. Ale zanim rynek będzie miał okazję przetrawić efekty wrześniowego posiedzenia Fedu, na razie kluczowe dla szans na atak S&P 500 na szczyt hossy mogą okazać się najnowsze wyniki kwartalne Nvidii (po środowej sesji), które pokażą, czy boom na sztuczną inteligencję jest kontynuowany w dotychczasowym tempie.