Rynek schował się w najłatwiejszym do grania scenariuszu, w którym do 15:50 dominowały skromna zmienność z równie skromną aktywnością. W przypadku koszyka blue chipów na pierwsze siedem godzin rozdania przypadło około 600 mln złotych obrotu, gdy na końcowym fixingu licznik indeksu pokazał blisko 2,3 mld złotych. Inaczej mówiąc na końcową fazę przypadło blisko 74 procent obrotu w całym dniu. Reszta rynku pozostała w cieniu i obrót na spółkach spoza WIG20 nie sięgnął nawet 300 mln złotych.
Finalnie WIG20 zanotował spadek o 0,32 procent przy cofnięciu indeksu szerokiego rynku WIG o 0,15 procent. Niezależnie od szumu związanego z rynkiem pochodnej, sesja kończyła tydzień, w którym WIG20 zyskał 3,16 procent, co przekłada się na najlepszy tydzień indeksu od drugiej połowy lutego i pierwszy wzrostowy po serii czterech spadkowych.
Konsekwencją techniczną jest przełamanie linii miesięcznego trendu spadkowego i przy zamknięciu w rejonie 2490 pkt. odrobienie połowy fali spadkowej indeksu z rejonu 2600 pkt. w rejon 2384 pkt. W tym kontekście godny odnotowania jest fakt, iż zwyżka z rejonu 2384 pkt. trwała ledwie 5 sesji, gdy fala spadkowa została zbudowana 18 sesjami. Inaczej mówiąc rynek właściwie w tydzień zredukował przeszło połowę miesięcznej przeceny. Niestety, miało to miejsce w tygodniu rozliczenia kontraktów, co zawsze niesie ryzyko ruchów cen w oderwaniu od realnego układu sił na rynku. Dlatego ważne będą pierwsze sesje nowego tygodnia, które muszą potwierdzić apetyty popytu na powrót indeksu w rejon 2600 pkt., który zalega 4,4 procent od dzisiejszego zamknięcia.
W kontekście notowań przyszłego tygodnia warto pamiętać o fakcie, iż w piątek rynek kończy nie tylko miesiąc, ale też kwartał i pierwszą połowę roku, a więc ważne okresy rozliczeniowe dla inwestorów instytucjonalnych, którzy mogą być zainteresowani podwyższeniem wycen po miesiącu korekty.
Adam Stańczak