We wtorek minęło równo 30 lat od pierwszej publikacji indeksu WIG20. Jubileusz upłynął jednak pod znakiem przeceny, która w drugiej części dnia przybrała znamiona lekkiej paniki.

Od początku notowań na naszym parkiecie przeważał kolor czerwony. Już w pierwszej godzinie handlu WIG20 znalazł się ponad 1 proc. pod kreską. Nasz główny indeks, który jeszcze nie tak dawno walczył o zdobycie poziomu 2500 pkt, teraz musiał skupić się na tym, by utrzymać się powyżej 2400 pkt. Problem w tym, że otoczenie zachęcało do głębszego cofnięcia. Kolor czerwony mocno świecił na innych europejskich rynkach. Do głosu znów zaczęły dochodzić obawy związane z sytuacją na Bliskim Wschodzie. Swoje zrobiła też oddalająca się czasie pierwsza obniżka stóp procentowych w USA. Prawdziwe problemy przyszły w drugiej części dnia. Spadek WIG20 zwiększył się do przeszło 2,5 proc. Mocno tracił też złoty. Było to o tyle dziwne, że pogłębienia spadków nie widzieliśmy na głównych europejskich rynkach. Początek notowań na Wall Street także nie usprawiedliwiał takiego zachowania WIG20. Co prawda amerykańskie indeksy zaświeciły się na czerwono, ale skala przeceny nie była duża. Kapitał zaczął jednak szerokim strumieniem odpływać z Polski. WIG20 ostatecznie stracił 2,5 proc. i zamknął notowania na poziomie 2392 pkt. Nie tak powinna wyglądać jego urodzinowa impreza. 

Tak, jak zostało wspomniane, nerwowo było także na rynku złotego. Ten również wyraźnie tracił na wartości. Skala przeceny przekraczała ponad 1 proc. Rynki, szczególnie polski, znalazł pretekst do korekty. Pytanie na dzisiaj brzmi: jaki będzie ona miała zasięg i jak długo potrwa.