Przyczyn takiego stanu rzeczy jest kilka. Przede wszystkim należy wspomnieć o postępującym wykupieniu rynków, które samo w sobie immamentnie zwiększa ryzyko korekty. Trudno tutaj doszukiwać się jakiegoś drugiego dna, dość powiedzieć, że krajowy WIG20 od dołka z października 2022 roku zyskał już ponad 70%, o podobny rząd wielkości wzrosły indeksy na rynkach amerykańskim i europejskim.

Drugim kamyczkiem są historyczne rekordy, notowane przez indeksy akcji. Jeśli wspominanie o kolejnych rekordach S&P 500 czy Nasdaqa wiele dziś nie wnosi do dyskusji, to mocno zauważalny jest wynik japońskiej giełdy, która poprawiła rekord z roku 1989, tj. sprzed 35 lat, ustanowiony moment przed tak zwaną straconą dekada japońskiej gospodarki.  Pisząc o historycznych rekordach, nie można nie wspomnieć o krajowych indeksach małych i średnich spółek, które w dość znaczący sposób poprawiają, sukcesywnie od kilku miesięcy, osiągnięte w drugiej połowie 2021 roku szczyty. Również w ostatnich dniach te indeksy sprawowały się dużo lepiej w porównaniu z WIG20, co biorąc pod uwagę strukturę sektorową tych indeksów jasno pokazuje, że inwestorzy stawiają na perspektywy krajowej gospodarki, nie zaś wyłącznie sektora bankowego lub utilities.

Trzeci kamyczek, który może wywołać korektę w najbliższych dniach to po prostu brak nowych impulsów dla rynków, po dość udanym sezonie wyników. Wyraźnie widać to po ostatnich kilku sesjach na rynku amerykańskim.

Ostatni kamyczek tej układanki związany jest już tradycyjnie z polityką monetarną i może bezpośrednio wpływać na ostatnie wyniki indeksów. Wystąpienie prezesa Fedu przed Kongresem co prawda dało rynkom nieco optymizmu po tym, jak wskazał, że widzi przestrzeń do obniżek stóp w tym roku, kluczową kwestią pozostaje jednak ich skala, która wbrew rynkowym oczekiwaniom może być nieznaczna.

Jak na razie, rynki bazowe w przeciwieństwie do GPW bronią się przed większa korektą. Wydarzenia w Warszawie też w dalszym ciągu trudno jest interpretować inaczej niż jako realizacja zysków po lutowych wzrostach. Biorąc pod uwagę dzisiejsze poziomy, drobna korekta zarówno na GPW, jak i możliwa korekta na rynkach bazowych, nie jest niczym szczególnym i jej ewentualne pogłębienie wykorzystałbym do zwiększania pozycji.