W efekcie WIG20 szybko stracił 1,5 procent, by w finale powiększyć spadek do 1,85 procent przy przeszło 1,07 mld złotych obrotu. Podaż równie mocno operowała na rynku spółek małych i średnich i mWIG40 i sWIG80 zanotowały spadki o – odpowiednio – 1,89 procent i 1,86 procent. Obraz sesji uzupełnia spadek indeksu szerokiego rynku WIG o 1,82 procent przy przeszło 1,26 mld złotych obrotu. Adekwatnie do zmian indeksów prezentuje się oddech rynku. W WIG20 spadki zanotowały wszystkie spółki. W indeksie mWIG40 przecenie oparło się ledwie pięć walorów, gdy na całym rynku przeceniono 71 procent spółek przy ledwie 20 procent, które zanotowały zwyżki i 9 procent bez zmiany ceny. Sesja jawi się zatem jako solidarny spadek cen w Warszawie, który nosi cechy zwątpienia inwestorów w szybkie wygaszenie korekty. Zwolennicy ustawiania się w kontrze do nastrojów mogą widzieć w rozdaniu sesję przesilenia, ale tylko w przypadku WIG20 można mówić o kolejnych sygnałach technicznych zachęcających do spoglądania na niższe poziomy. Bilansem dnia jest przełamanie wsparć w rejonie 2200 pkt., które zachęca popyt do odsunięcia się w rejon 2130-2100 pkt. Właściwie jedynym argumentem byków jest powiększenie korekty od szczytu hossy do przeszło 9 procent wartości indeksu i związane z tym sygnały lokalnego wyprzedania rynku. Warto jednak pamiętać, iż WIG20 ma do skorygowania 15-mięsięczny rajd, który podniósł indeks o blisko 80 procent, więc z tej perspektywy patrząc korekta jest ciągle skromna i – co ważne – daleka od zakwestionowania rynku byka. Trzymając się tylko technicznej definicji korekty – 10-procentowe cofnięcie od szczytu - rynek jeszcze nie znalazł się w jej władaniu. W tym kontekście warto też odnotować, iż techniczne wejście w bessę oznacza spadek o 20 procent od szczytu hossy, co w przypadku WIG20 wymaga cofnięcia w rejon 1900 pkt.

Adam Stańczak

Analityk

DM BOŚ Wydział Analiz Rynkowych

Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.