Skupiający dwadzieścia największych spółek indeks warszawskiej giełdy stracił wczoraj 0,34 proc. Oscylował wokół 2200 pkt, by na koniec sesji zamknąć się kilka oczek powyżej tego poziomu, broniąc tym samym ważnego technicznego wparcia. Jak zauważają analitycy, na wykresie pojawiła się świeca z długim dolnym cieniem, oznaczającym zwykle pozytywny sygnał dla popytu. Na zachodnich rynkach również mieliśmy wczoraj przewagę sprzedających, a rozmiary przeceny były porównywalne jak w Warszawie. Na Wall Street indeksy S&P 500 i Nasdaq straciły odpowiednio 0,37 proc. i 0,19 proc. Bardziej niepokoić mogą dzisiejsze wydarzenia w Azji. Kiepskie dane z chińskiej gospodarki (rozczarowujący wzrost PKB i utrzymująca się deflacja) przełożyły się na 4-proc. spadek indeksu Hang Seng w Hongkongu. Od początku roku jego strata jest już dwucyfrowa. Notowania futures zapowiadały dziś negatywne otwarcie handlu na rynkach w Europie Zachodniej. W takich warunkach trudno oczekiwać, by GPW wykorzystała pozytywne sygnały, jednak sesja i tak zapewne rozstrzygnie się po południu po publikacji ważnych danych z USA o sprzedaży detalicznej i otwarciu notowań na Wall Street.
Mocny wzrost rentowności, rozczarowanie danymi z Chin
Kamil Cisowski, DI Xelion
Nie było zaskoczeniem, że wtorkowa sesja rozpoczęła się w Europie od wyraźnych spadków, ale przez resztę dnia główne rynki próbowały je z różnym powodzeniem redukować. Głównym problemem były rosnące rentowności długu na świecie i rewizja w dół wycen prawdopodobieństwa marcowych obniżek stóp w USA i strefie euro. Byki też miały swoje argumenty. Solidne dane Goldman Sachs, a przede wszystkim euforia na notowaniach AMD za sprawą rosnących oczekiwań co do popytu na produkowane przez spółkę chipy AI zapewniły mocne otwarcie dnia w USA i pozwoliły na zamknięcia głównych indeksów w Europie zmianami od -0,82% (IBEX) do +0,03% (FTSE MiB).
WIG20 spadł o 0,34%, podobnie jak sWIG80, a mWIG40 zamknął się neutralnie, Polska więc tym razem zachowywała się nawet nieco lepiej niż reszta kontynentu. Wynik sesji można uznać za niezły, gdy weźmiemy pod uwagę, jak silnie umacniał się dolar, co zazwyczaj nie sprzyja GPW (kurs USDPLN wzrósł o 1,1%). Struktura zmian nie napawa jednak wielkim optymizmem, na minusie zamykało się aż 16 spółek głównego indeksu, tyle że spadki łagodziła korekta poniedziałkowej przeceny na Dino (+1,21%) i wzrost KGHM (+1,05%), który, gdy weźmiemy pod uwagę dzisiejsze zachowanie rynku chińskiego, raczej okaże się krótkotrwały.
S&P500 spadło o 0,37%, a NASDAQ o 0,19%, apetyty na wzrost przekreśliło jastrzębie wystąpienie C. Wallera, który mówił o „możliwości obniżek w tym roku” i o tym, że nie trzeba się z nimi spieszyć. O 4,16%, nie do końca zasłużenie, spadł po wynikach Morgan Stanley, załamanie notowań kontynuuje Boeing, który po przecenie o kolejnych 7,89% stracił YTD już 23,07% (efekt kolejnych problemów i dochodzeń w sprawie awarii samolotów, które mogą objąć kolejne modele poza 737 Max 9). Ciężarem było także Apple (-1,23%), inwestorów zaniepokoiły doniesienia o promocjach cenowych w Chinach, które mogą sygnalizować kłopoty spółki z utrzymaniem udziału w tamtejszym rynku smartphone’ów.