W przypadku WIG20 zwyżka domknęła tydzień, w którym indeks rósł na każdej sesji, co pozwoliło zakończyć całość wzrostem o 3,50 procent. Wzrostowy tydzień był sam w sobie czwartym z serii, co przełożyło się na powiększenie zwyżki indeksu blue chipów w IV kwartale do 13,66 procent. Rozdanie odbyło się w cieniu danych z rynku pracy w USA, które okazały się znacznie gorsze od oczekiwań, czy też obaw rynku. Kreacja etatów spadła do 150 tys. przy prognozie wzrostu miejsc pracy poza rolnictwem o 180 tys., a stopa bezrobocia wzrosła z 3,8 procent do 3,9 procent. Efektem był skokowy spadek rentowności amerykańskiego długu, który w przypadku papierów dziesięcioletnich osunął się poniżej psychologicznego poziomu 4,50 procent, gdy jeszcze przed dwoma tygodniami rynki operowały w kontekście psychologicznego poziomu 5 procent. Dane w USA podniosły apetyt na ryzyko, osłabiły dolara i umocniły złotego, co razem ze wzrostami na giełdach bazowych dało perfekcyjną mieszankę popytową w Warszawie. Z perspektywy końca sesji widać jednak, iż rynek był znów czytelnie słabszy od otoczenia, co wpisuje się w obecne już wcześniej ostrzeżenie o potrzebie korekty po okresie relatywnej siły GPW wobec rynków bazowych. Październikowy wzrost poszerzony pierwszymi sesjami listopada zwyczajnie domaga się korekty i należy liczyć się z ryzykiem, iż GPW i WIG20 mogą wejść teraz w fazę relatywnej słabości. Ostrzeżenie uzupełnia się z układem technicznym, w którym WIG20 znajduje się ledwie 1,13 procent od szczytu hossy w rejonie 2202 pkt. Problem w tym, iż spotkanie z kluczowym oporem odbywa się w asyście sygnałów wykupienia rynku i zachęt do realizacji zysków. Niemniej, pokonanie rejonu 2200 pkt. będzie zaproszeniem do ruchu WIG20 w rejon 2500 pkt., gdzie wyczerpała się poprzednia hossa z lat 2020-2021.
Adam Stańczak
Analityk
DM BOŚ Wydział Analiz Rynkowych
Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.