Poniedziałek giełdy w USA zamknęły wzrostami. S&P 500 zyskał 0,9 proc., a Nasdaq Composite 0,4 proc. Kryzys bankowy wydaje się słabnąć, pora rozpocząć grę pod najbliższe posiedzenie Fedu.
Dzisiaj czekamy na ZEW z Niemiec oraz na krajowe sprzedaż detaliczną i produkcję budowlaną.
Oj! Działo się!
Piotr Neidek, BM mBanku
Zamknięcie dnia nad kreską nie obrazuje tego, co się wczoraj wydarzyło nad Wisłą. WIG20 wprawdzie finiszował z wynikiem +0,5%, jednakże w ciągu dnia przetestowany został poziom znajdujący się aż 60 punktów poniżej zamknięcia. To co początkowo wyglądało na porażkę byków, później zostało przekute w ich zwycięstwo. Na dziennym wykresie uformowana została popytowa świeczka. Biały młot z długim cieniem i zbudowany w momencie powrotu wskaźnika RSI nad poziom 30 pkt., stanowi pretekst do wzrostów. Za wcześnie jest na to, aby mówić o punkcie zwrotnym na rynku, ale lokalnie są stworzone ku temu warunki. Idealnym rozwiązaniem byłoby wybicie do piątku kluczowego oporu na ten tydzień. Jego położenie może budzić liczne obawy o to, czy byki mają na tyle sił, aby zmierzyć się z poziomem 1814 punktów. Jeżeli jednak wczoraj uruchomiona została machina hossy, to nie można wykluczyć powtórki z listopada 2020 r. Na wykresie wykształcona została już prawie idealna struktura zygzaka a-b-c, w której fale a i c są ze sobą powiązane pod względem długości. Z drugiej strony wczorajszy młotek wymaga jeszcze potwierdzenia zaś do średnioterminowego wsparcia 1573 pkt. nadal jest ponad 100 punktów. To sprawia, że podręcznikowe przykłady punktów zwrotnych nie muszą mieć swojego przełożenia w praktyce.
Początek tygodnia, w większości przypadków, rozpoczął się od wzrostów na europejskich giełdach. Wśród najmocniej zwyżkujących indeksów znalazł się włoski FTSE MIB (1,6%), który na chwilę naruszył poziom 25000 punktów. Solidną zwyżkę odnotował BUX, jednakże dzienna skala wzrostów wynosząca 1,4% nie oddaje w pełni tego, co się wczoraj wydarzyło w Budapeszcie. W ciągu sesji skala przeceny sięgała około -2,5% a BUX zaczął schodzić pod psychologiczną barierę 40000 pkt. To zadziałało jak płachta na byki i zamiast głębszych spadków, pojawiło się mocniejsze odbicie. Na dziennym wykresie pojawiła się formacja podwójnego dna, a to daje nadzieję na dalszą zwyżkę. Na wsparciu, ale nie lokalnym tylko średnioterminowym, wylądował CAC 40 (+1,3%). Wyhamowanie spadków na wysokości grudniowych maksimów skutkowało wyrysowaniem popytowej świeczki. Także DAX (+1,1%) obronił się na wsparciu wyznaczonym przez szczyty z grudnia 2022 r. Tygodniowa luka hossy została wreszcie domknięta. Także zasięg spadków, liczony wg szerokości prostokąta, został w pełni wykonany. Byki z Deutsche Boerse mogą teraz spokojnie myśleć o powrocie na parkiet. Pytanie, czy w tzw. międzyczasie nie zostały wyrządzone na tyle poważne szkody na wykresie, aby dominację niedźwiedzi tak łatwo przełamać. Oporem na ten tydzień pozostają 15435 pkt. i do tej wysokości przewagę mają ursusy.