Zeszły tydzień na krajowym rynku akcji zapowiadała się całkiem obiecująco. W poniedziałek WIG20 wyprowadził rajd w kierunku 1880 pkt, zyskując pierwszego dnia tygodnia aż 1,7 proc. Dalej nie było już tak różowo. Następnego dnia indeks dużych spółek jeszcze raz zaatakował wspomniany pułap, jednak znów nieskutecznie. Pogorszenie nastrojów nastąpiło w drugiej połowie tygodnia. W czwartek WIG20 stracił około 20 pkt, lądując na koniec dnia nieco poniżej 1840 pkt, a w piątek otworzył się luką spadkową, zaczynając dzień na 1820 pkt. Jak się szybko okazało, pierwsze minuty handlu ustawiły wynik sesji ostatniego dnia tygodnia. WIG20 przez kolejne godziny oscylował wokół 1800 pkt, a na godzinę przed końcem handlu wylądował kilkanaście punktów poniżej wspomnianego okrągłego poziomu, co oznaczało spadek o grubo ponad 2 proc. Zejście tak nisko nie było przypadkiem. Dokładnie w tym miejscu indeks wyznaczył dołek w drugiej połowie lutego. Cofając się nieco bardziej zauważymy, że z tych samych okolic WIG20 rozpoczynał ten rok. Od strony technicznej można zatem mówić o kolejnym ataku podaży na wsparcie, które trzeszczało kilka tygodni wcześniej. Warto dodać, że głównym winowajcą zniżek były banki, co obrazował około 3-proc. spadek WIG-banki.

Zachowanie WIG20 niczym nie różni się od tego, co pokazują inne indeksy europejskie. Niemiecki DAX oraz francuski CAC40 traciły w piątek po południu po około 1,8 proc., a nastroje na europejskich rynkach podkopało słabe otwarcie handlu na Wall Street. Niezłe dane z amerykańskiego rynku pracy mogły utwierdzić inwestorów, że Fed nie zejdzie ze stromej ścieżki podwyżek stóp procentowych. To właśnie ten temat odgrywał w mijającym tygodniu kluczową rolę dla inwestorów.