W godzinach porannych tanieją akcje azjatyckie, półtoraprocentowa przecena notowana jest w Hongkongu. W Europie i w Polsce prawdopodobne wydaje się otwarcie na niewielkich minusach. Impuls do obrania kierunku dadzą zapewne wstępne dane PMI za luty z kontynentu, a po południu także z USA. W większości przypadków oczekiwane są umiarkowane wzrosty wskaźników. Wydaje się jednak, że na wzrost zmienności możemy poczekać do jutra, do zapisu dyskusji z ostatniego posiedzenia Fedu, który może rzucić więcej światła na temat tego, jak prawdopodobna jest kontynuacja cyklu podwyżek w maju i czerwcu.
Jeden krok do góry, ale dwa wstecz
Piotr Neidek, BM mBanku
Tak można scharakteryzować to, co ostatnio robi Hang Seng Index. Dzisiaj ponownie traci on na wartości (1,5%) i spada czwarty tydzień z rzędu. Brak sił do wzrostów widać także w Tokio. Nikkei 225 przykleił się do 27500 pkt. i jak na razie tokijskie byki nie mają pomysłu na skuteczne wyprowadzenie wzrostowej kontry. W Szanghaju dzisiaj także nie widać przełomu. Jeszcze wczoraj tliła się nadzieja na wybicie tegorocznych maksimów, ale już dzisiaj impet wzrostów wyhamował. Shanghai Composite Index zatrzymał się na wysokości styczniowego sufitu. Przeciągająca się w czasie konsolidacja posiada jednak pozytywny wydźwięk. Miejsce, w którym odbywa się odpoczynek, wskazuje na to, że byki mają wszystko pod kontrolą.
Początek tygodnia rozpoczął się od niewielkich spadków na europejskich giełdach. Wprawdzie nie wszędzie obecna była czerwień, ale w większości przypadków przewagę zyskały niedźwiedzie. Z mocniejszych parkietów wyróżnia się Londyn. Indeks akcji 100 największych spółek na London Stock Exchange finiszował na historycznych maksimach. We Frankfurcie nie udało się zamknąć dnia nad kreską. DAX oscylował wokół piątkowego finiszu. Brak sesji w USA sprawił, że inwestorzy musieli zmierzyć się z ograniczoną zmiennością. O ile na rozwiniętych rynkach wciąż widać chęć do wzrostów, o tyle na rozwijających się już nie. W ogonie europejskich indeksów znalazły się wczoraj wskaźniki giełdowe z Czech (PX -1,4%), Węgier (BUX -0,9%) oraz Polski (WIG20 -0,5%). Niebezpiecznie prezentuje się BUX, który zdaje się rysować prawe ramię formacji G&R.
Ze względu na poniedziałkowe święto w USA (Urodziny Waszyngtona) zabrakło wczoraj sesji na Wall Street. Notowania kontraktów na S&P 500 praktycznie poruszały się w miejscu czekając na dzisiejszą sesję. Także na rynku walutowym nie zdarzyło się nic szczególnego, co inwestorzy mogliby potraktować jako pretekst do zdecydowanej gry. Jedynie na parze dolara australijskiego do amerykańskiego pojawiła się szansa na zatrzymanie spadków AUD/USD. W tym samym czasie eurodolar zakończył sesję na wysokości 1,06712, czyli w okolicy piątkowego zamknięcia. Ciekawie prezentuje się bitcoin. Od kilkunastu dni trwa próba przebicia się od południa przez 25000 USD. W tej strefie zbiega się kilka oporów, których pokonanie mogłoby znacząco poprawić sytuację techniczną kryptowaluty.
Poniedziałek przyniósł umocnienie się złotego względem euro jak i dolara. Jednakże ryzyko dalszego osłabienia się PLN jest istotne. Lokalnie widać niewielkie sygnały za zakończeniem zwyżki ww. walut, ale na wykresie długoterminowym wciąż obowiązuje trend wzrostowy. Wydarzenia na rynku walutowym współgrają z tym, co widać na wykresie WIG20. Indeks blue chips nie ma sił rosnąć, ale także i spadać. Charakter ostatniej korekty wskazuje na determinację kupujących. Po kilku tygodniach osuwania się na południe, benchmark ten nadal ma szansę na aktywację formacji flagi. Lokalnie jednak nie można wykluczyć próby przetestowania 1825 pkt. Od północy nadal trzyma opór i bez wybicia 1912 pkt. trudno o wiarygodny sygnał dla akcyjnych byków.