Z mieszanki sprzecznych impulsów giełdy zbudowały godne szacunku wzrosty indeksów skupiając się raczej na nadziejach niż zagrożeniach. W istocie wyniki spółek sprzyjały raczej wzrostom, gdy dane makro ostrzegały przed recesją. Starczy powiedzieć, iż tylko w USA wstępny odczyt indeksu PMI dla przemysłu dał recesyjne wskazania, czym połączył się z sygnałami o możliwym wzroście bezrobocia sygnalizowanym przez rosnącą liczbę podań o zasiłki dla bezrobotnych i spadkiem indeksu nastrojów konsumentów. Inwestorzy wyciągnęli z tego wniosek, iż sytuacja robi się na tyle zła, iż Fed i inne banki centralne mogą zostać zmuszone do przejścia na mniej jastrzębie pozycje zanim skończy się dyskusja o przymusie zwalczenia inflacji. Inaczej rzecz ujmując inwestorzy zaczęli znów patrzeć na przyszłość polityki monetarnej w modelu im gorzej tym lepiej, który już wcześniej był grany, gdy przyszło redukować szacunki zmian ceny kredytu. Jak zawsze w takich wypadkach zachowania inwestorów budowane są raczej na impulsach niż czytelnej wiedzy oraz próbie wycenienia zmiany układu sił. Niemniej, tym razem naprawdę puzzle układały się w recesyjny obraz, który pozwala oczekiwać zaskoczeń ze strony amerykańskiej Rezerwy Federalnej na lipcowym posiedzeniu FOMC.
W krótkiej perspektywie warto oczekiwać przedłużenia gry w modelu z poprzedniego tygodnia. Stale o władzę na nastrojami będą walczyły wyniki spółek i przyszły kształt polityki monetarnej Fed. Pierwszy element przyniesie masę raportów ze strony liderów swoich sektorów. Drugi odpowie na pytania, jak mocny krok na ścieżce zacieśnienia zrobi FOMC i jaki będzie obraz polityki amerykańskiego banku centralnego po niemal bezprecedensowym podniesieniu stóp o 150 punktów bazowych w ledwie kilka tygodni. W naszej opinii kluczowa nie będzie sama podwyżka – rynek wycenił już 75 punktów bazowych – ale właśnie obraz polityki Rezerwy Federalnej w perspektywie kolejnych kwartałów z akcentem na II i III kwartał przyszłego roku. To właśnie w tym elemencie jest przestrzeń do największych zaskoczeń. Dla wszystkich oczywistością jest, iż do końca roku Fed raczej będzie zacieśniał dostępność kredytu. Nikt nie wie, kiedy walka z inflacją przejdzie na walkę z recesją. Na dziś rynki szacują pierwszy termin obniżki stóp procentowych na czerwcowe lub lipcowe posiedzenie FOMC w 2023 roku. Uwzględniając fakt, iż środowisko gospodarcze już zrobiło się recesyjne pojawia się przestrzeń do przesunięcia tych szacunków na marzec. Naturalną konsekwencją takiego kroku byłyby zmiany na rynku długu zapewne na rynkach akcji, które zaczęłyby wyceniać nowy cykl gospodarczy.
Na dziś jednak giełdy stale operują w modelu, w który nastąpiło przejście z wyceniania inflacji na wycenianie recesji i tak długo, jak nie pojawi się przestrzeń do wyceniania końca recesji, tak długo istnieje ryzyko pogłębienia przecen mimo solidnego odbicia w ostatnim czasie. W istocie giełdy wchodzą za chwilę w sierpień, który jest – historycznie biorąc – jednym z najsłabszych miesięcy roku dla akcji. W naszej opinii ciągle trzeba dawać większe szanse scenariuszowi spadkowemu. Szanse na wzrosty widzimy raczej na przełomie III i IV kwartału, gdy rynki zaczną pozycjonować się pod końcówkę roku i – tym razem – pod kolejny cykl gospodarczy. W bieżącym tygodniu oczekujemy dawki większej zmienności związanej nie tylko z lipcowym posiedzeniem FOMC, ale również z faktem, iż wyniki kwartalne opublikuje 150 spółek z indeksu S&P500. W programie tygodnia są min. raporty Google (Alphabet), Microsoftu, Facebooka (Meta Platforms), Apple, Intela i paliwowych gigantów – Chevron i Exxon Mobil. Każda z tych spółek ma zdolność do zdominowania nastrojów na pojedynczych sesjach i przesądzenia o nastrojach na rynku w całości. Dlatego warto przygotować się również na dawkę szumu technicznego, która utrudni ocenę kondycji rynku i szans na kontynuację kreślonych właśnie korekt w bessie.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ