Kolejne optymistyczne dane nie zdołały podtrzymać dobrych nastrojów

Wczorajszy spadek WIG20 o 3,1 proc. to już trzecia ponad 3-proc. zniżka w ostatnich czterech tygodniach.

Publikacja: 29.04.2009 01:30

Kolejne optymistyczne dane nie zdołały podtrzymać dobrych nastrojów

Foto: PARKIET

W pierwszym etapie rozpoczętej w lutym fali wzrostowej tak silne spadki w ogóle się nie zdarzały, co sugeruje, że byki mają coraz większe trudności nie tylko z podtrzymaniem zwyżki notowań, ale wręcz z utrzymaniem kursów akcji na stosunkowo wysokich poziomach.

Inaczej niż do tej pory wygląda też sytuacja techniczna. W przeciwieństwie do próby sprowokowania większej wyprzedaży w końcu marca tym razem WIG20 nie zdołał szybko odrobić całych strat. Ponieważ jednak nie doszło jeszcze do przebicia wsparcia na poziomie ostatniego dołka (1641 pkt intraday), nie można mówić o zmianie krótkoterminowego trendu na spadkowy. Dopóki wsparcie to pozostaje nienaruszone, należy raczej trzymać się tezy o konsolidacji, której górną granicą jest ostatni szczyt (1814 pkt intraday). Wahania w przedziale 1641-1814 pkt równie dobrze mogą więc być chwilą odpoczynku przed kontynuacją zwyżki, jak i fazą dystrybucji przed silniejszą korektą spadkową.

Brakowi rozstrzygnięć na gruncie analizy technicznej towarzyszy ciągły napływ optymistycznych danych gospodarczych, które przekonują, że rozpoczęta w lutym zwyżka ma fundamentalne uzasadnienie. Pomijając medialną wrzawę na temat świńskiej grypy (doniesienia na ten temat w kontekście rynków finansowych można traktować jako typowy "szum informacyjny"), wczoraj pojawiło się kilka bardzo istotnych danych. Po pierwsze, poprawiają się nastroje konsumentów w krajach rozwiniętych.

Amerykański indeks zaufania Conference Board skoczył nieoczekiwanie aż do 39,2 pkt (oczekiwano 29,5 pkt), co jest niezwykle istotne, biorąc pod uwagę to, że wydatki konsumpcyjne w dużej mierze decydują o kondycji gospodarki USA. Po drugie, roczny spadek cen domów (obrazowany przez indeks S&P/Case-Shiller) wyniósł w lutym 18,6 proc., wobec 19 proc. w styczniu. Choć różnica nie jest zbyt imponująca, to po raz pierwszy od rozpoczęcia spadku w 2006 r. zdarzyło się, że roczne tempo przeceny nie przyspieszyło, lecz osłabło.

To pierwszy sygnał stabilizacji na rynku nieruchomości w USA, który jest kluczowy choćby dla wyceny toksycznych aktywów. To może oddalić groźbę kolejnej eskalacji kryzysu finansowego. Warto przy tym zwrócić uwagę, że dane te dotyczą lutego, a więc miesiąca, w którym większość innych danych makro była jeszcze fatalna, a poprawiać zaczęła się dopiero w marcu.

Wbrew pojawiającej się czasem tezie, dla rynku akcji istotny jest sam fakt, że dane makro przestają się pogarszać, choć pozostają kiepskie. Warunkiem koniecznym dla trendu wzrostowego na GPW wcale nie jest to, by ceny domów w USA zaczęły rosnąć w ujęciu rocznym. Kiedy tak się stanie, hossa będzie już mocno zaawansowana. To prosta konsekwencja tego, że ceny akcji opierają się na oczekiwaniach i dyskontowaniu przyszłości.

Giełda
Marazm w Warszawie, nerwowo w USA. Złoty zyskuje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Giełda
Tydzień w korekcie
Giełda
Mocne wyniki Broadcom wspierają spółki technologiczne
Giełda
Rajd św. Mikołaja - rynkowa okazja czy bajka?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Giełda
WIG20 znów w dół. Tym razem przez CD Projekt
Giełda
Rok cyklu prezydenckiego