"Otwarcie dzisiejszej sesji nie zapowiadało się dobrze. Sesję WIG20 rozpoczął nisko, od prawie 16 pkt spadkowej luki (-0,76%). Pierwsze półgodziny handlu to dalsza utrata wartości blue chipów, i zejście poniżej poziomu 2040 pkt. (przebite wsparcie intraday), po którym indeks zanotował swoje dzienne minimum na wysokości 2032.49 pkt (-2,21%)" - ocenił analityk Beskidzkiego Domu Maklerskiego Krzysztof Zarychta.

Później sesja przebiegała już znacznie pomyślniej dla obozu byków. Strona popytowa przejęła inicjatywę, dzięki temu, że kontrakty terminowe wskazywały, że sesja w USA rozpocznie się od wzrostów.

"Bykom zabrakło jednak zdecydowania, i do otwarcia parkietów zza Oceanem blue chipy znów zaczęły tracić na wartości, osiągając poziom 2049,2 pkt (-1,37%). Największe spółki nie gościły długo na tych poziomach; sygnał do kupna akcji przyszedł bowiem ponownie ze Stanów Zjednoczonych (po otwarciu S&P oraz NASDAQ100 poszybowały mocne w górę) i kupującym udało się ponownie wyciągnąć wartość indeksu ponad linię wczorajszego zamknięcia" - zaznaczył analityk.

Indeksowi warszawskich blue chipów nie udało się jednak zakończyć sesji na plusie, bo w samej końcówce notowań inicjatywę przejęła podaż. Mimo to spadki głównych indeksów nie okazały się znaczące.

W środę indeks WIG20 spadł o 0,39% do 2 069,27 pkt a WIG o 0,18% do 35 224,78 pkt. Wartość obrotów na rynku akcji przekroczyła 1,7 mld zł.