Widać to było przede wszystkim w wypadku firm z indeksu WIG20 - odsetek ten sięgał ok. 75 proc. W okresie maj-wrzesień było to przeciętnie 66,7 proc.

To przekonywało, że koniunktura giełdowa jest wypadkową decyzji największych graczy. Można było przypuszczać, że część krajowych instytucji robiła miejsce w portfelach na walory PGE. Pochodząca od nich podaż nie trafiała jednak w próżnię. Do zagranicznych funduszy akcji, szczególnie tych wyspecjalizowanych w rynkach wschodzących, płynęły w tym samym czasie bardzo duże środki, z których część musiała trafiać też na nasz parkiet.

Pod względem przepływów kapitału ostatnie dni znów były wyjątkowe. W tygodniu zakończonym 21 października fundusze akcji z rynków wschodzących pozyskały kolejne 4,9 mld USD. To najwyższa kwota od grudnia 2007 r. W tym roku łączne napływy przekroczyły już 50 mld USD.Najlepszy od 71 miesięcy tygodniowy wynik odnotowały podmioty lokujące na rynkach rozwijających się Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki (EMEA). Do tego właśnie regionu zaliczana jest Polska. Największym w tym roku zainteresowaniem cieszyła się też węższa grupa, czyli europejskie rynki wschodzące (tu Polska ma większe znaczenie).

W skali globalnej znów duże pieniądze odpłynęły z funduszy pieniężnych. Było to tym razem 18,9 mld USD. Tym samym ujemny bilans tego roku przekroczył w ich wypadku 400 mld USD. Dla porównania do funduszy akcji na świecie przez ostatni tydzień napłynęło 10,5 mld USD, najwięcej od czerwca 2008 r. Jednocześnie był to najlepszy wynik w tym roku. Globalne przepływy kapitału bez wątpienia znacząco wspierają koniunkturę giełdową. W ostatnich dwóch tygodniach przybrały jednak na tyle dużą skalę, że stanowią paradoksalnie coraz poważniejszy czynnik ryzyka, bo co jakiś czas odwracają się. Ruchy indeksów w dół przybierają wtedy zawsze gwałtowny charakter.

Nasz rynek zachowywał się w ostatnich dniach dość typowo. Po okresie relatywnie słabej postawy na tle światowych giełd, gdy tylko pojawiły się na nich problemy z kontynuacją zwyżek, zaczął paradoksalnie ustanawiać nowe szczyty. Bazując na zmianach indeksów obliczanych przez MSCI, w tym miesiącu na emerging markets lepiej od GPW wypada jedynie Rosja. Tydzień wcześniej wyprzedzało nas siedem krajów, a po pierwszym tygodniu października dziesięć. W ten sposób nasza giełda straciła praktycznie w całości bufor chroniący ją przed zniżką w sytuacji, w której znów pojawiają się sygnały załamywania się koniunktury rynkowej na świecie.