Wobec spokojnego kalendarza przez rynki przewijał się ponownie temat Grecji. Wielokrotnie argumentowaliśmy, iż rzeczywisty wpływ wydarzeń Grecji na rynki finansowy (a już w szczególności na amerykański rynek akcji) jest ograniczony. Tym niemniej kwestia ta została tak mocno nagłośniona, iż jej wpływ psychologiczny stał się niebagatelny, a rynki niejednokrotnie pokazały, że to właśnie ten czynnik (zwłaszcza przy braku innych informacji) może w krótkim terminie odgrywać decydujące znaczenie. Komunikaty, które pojawiały się wczoraj w mediach elektronicznych, iż euro umacnia się, gdyż prezes EBC wsiadł dzień wcześniej do samolotu z Australii do Niemiec wyglądają groteskowo, ale dobrze oddają naturę oddziaływania takich procesów na rynek. Chodziło o spekulacje odnośnie planu ratunkowego dla Grecji. Choć na razie nie ma szczegółów takiego planu, choć rozmowy rzeczywiście się odbyły. Spekuluje się o tym, iż niemiecki rząd miałby dać gwarancje dla nowego długu Grecji, choć rzecznik niemieckiego rządu zaprzeczał tym doniesieniom. Z drugiej strony Olli Rehn, komisarz UE do spraw gospodarczych potwierdził, iż toczą się dyskusje odnośnie tego, jak ma wyglądać pomoc dla krajów z południa Europy.
Wpływ tych spekulacji na notowania rynkowe pozostaje sporny. Z jednej strony spadek notowań premii dla greckiego długu o 80 bp oddaje znaczenie tych spekulacji dla krajowego rynku długu, jednak jeśli chodzi już o rynki globalne, informacje z Europy wpisały się akurat w ruchy powrotne wynikające dość czytelnie z analizy technicznej. W notowaniach kontraktów na S&P500 była to walka byków o „dunajski dołek”, który teraz służył jako opór (rynkom udało się go pokonać, co zaowocowało dodatkowym procentem wzrostów, ale na koniec sesji na Wall Street obserwowaliśmy realizację zysków), a w notowaniach EURUSD kanał korekcyjny, zakończony nieudanym testem oporu 1,3850.
Sytuacja techniczna w notowaniach EURUSD nadal pozostaje bardzo przejrzysta. Odreagowanie od piątkowego minimum, zgodnie z dwoma poprzednimi korektami doprowadziło nas tuż poniżej dołka z 31 stycznia, gdzie kontrolę przejęli sprzedający, potwierdzając swoją przewagę objęciem bessy na interwale 30-minutowym (więcej na ten temat we wczorajszym [link=http://www.xtb.pl/strona.php?komentarz=13341]komentarzu porannym[/link]. Obecnie jako krótkoterminowe wsparcie służy poziom 1,3725 (połowa wczorajszej długiej białej świecy), a następnie 1,3693 (wczorajsze minimum). Krótkoterminowy opór to 1,3807. Jeśli wczorajsze cofnięcie spod 1,3850 ma się potwierdzić powinniśmy obserwować teraz dość szybki ruch w kierunku 1,3585.
Podobnie jak na EURUSD, również na USDJPY mieliśmy jedynie do czynienia ze wzrostowym odreagowaniem. Wzrost zatrzymał się jednak na poziomie 90,00 (połowa piątkowej czarnej świecy + poziom psychologiczny), a sprzedającym udało się uformować spadającą gwiazdę na interwale czterogodzinnym. Notowania pary od miesiąca pozostają w wyraźnym kanale spadkowym, który może prowadzić do poziomu 87 jenów za dolara.
Dziś w nocy podane zostały dane o styczniowym handlu zagranicznym Chin. Nadwyżka w bilansie handlowym skurczyła się z 18,44 do 14,17 mld USD, podczas gdy rynek oczekiwał wzrostu do 20,2 mld USD. Negatywna reakcja rynków akcji (widoczna zarówno na chińskiej giełdzie, jak i w notowaniach kontraktów na S&P500) dotyczyła przede wszystkim niepewności co do eksportu i jego wpływu na nadwyżkę. Dynamika eksportu wzrosła co prawda do 21% R/R (z 17% w grudniu), jednak w minionym roku Lunar Festival przypadł właśnie na styczeń, podczas gdy w tym roku odbywa się w lutym. Dzięki temu również dynamika importu odnotowała imponujący wzrost do 85,5%. Tak naprawdę jednak kondycję chińskiego handlu będzie można ocenić dopiero po danych za marzec i na rynku pojawiają się głosy, iż z decyzjami odnośnie lokowania większych pieniędzy w Państwie Środka lepiej wstrzymać się do drugiego kwartału.