Przez większość dnia indeksy praktycznie stały w miejscu, a obroty grubo poniżej 1 mld zł wskazują, że aktywność pozostawiała sporo do życzenia. Zwyżka WIG-u względem piątkowego zamknięcia to głównie efekt dość wysokiego otwarcia.
Nudny przebieg dzisiejszej sesji to m.in. konsekwencja braku publikacji jakichkolwiek istotnych danych gospodarczych na świecie i w Polsce, które zachęciłyby do bardziej aktywnego handlu. Jutro pod tym względem powinno być dużo ciekawiej – poznamy m.in. odczyty indeksu zaufania amerykańskich konsumentów Conference Board, indeks niemieckiego instytutu Ifo, a także zmiany cen domów w USA (wg wskaźnika S&P/Case-Shiller). Zazwyczaj każdy z tych wskaźników wywołuje mniejsze lub większe reakcje na rynku.
Technicznie brak chęci do handlu można natomiast odczytywać jako równowagę poglądów na temat tego, czy WIG będzie kontynuował rozpoczęte półtora tygodnia temu odbicie (a tym samym odrabiał będzie straty powstałe w wyniku przeceny trwającej od połowy stycznia), czy też może jednak należy oczekiwać rychłego wyczerpania się sił kupujących i powrotu do niedawnego dołka. WIG znajduje się ok. 4 proc. powyżej tego ważnego poziomu. Z kolei do styczniowego szczytu brakuje mu ok. 7 proc.