Tym razem inwestorów wystraszyli… węgierscy politycy, obwieszczając, że kondycja tego kraju jest podobna do Grecji, a wcześniej publikowane dane i prognozy makro mijały się z prawdą. Wydaje się, że sami politycy są zaskoczeni skalą reakcji inwestorów na te rewelacje i zamiast zysków politycznych już wkrótce będą liczyć ciężkie straty finansowe wynikające chociażby z wyższego kosztu obsługi węgierskiego długu skarbowego. No cóż, nie jest to pierwszy i zapewne nie ostatni przykład nieprzemyślanych wypowiedzi.
Wczorajsza sesja z kolei przyniosła kontynuację piątkowej wyprzedaży. Wszystkie segmenty rynku, tzn. zarówno blue chips, jak i mniejsze spółki, traciły na wartości w podobnym tempie. Jeżeli giełdowe indeksy przebiją w najbliższych dniach ostatnie dołki, sygnał będzie klarowny. - 14-miesięczna minihossa skończyła się na dobre i czekać nas będzie trudniejszy okres. W bardziej pozytywnym scenariuszu - trend boczny, w negatywnym - średnioterminowa fala spadkowa.
Za dłuższym i jak najbardziej zasłużonym odpoczynkiem przemawiają czynniki fundamentalne. Akcje wprawdzie nie są jeszcze ekstremalnie drogie, ale coraz trudniej o prawdziwe okazje. W wielu przypadkach trzeba naprawdę popuścić wodze fantazji i przesunąć się w czasie aż do roku 2011, aby dostrzec potencjał do dalszego wzrostu cen. O coraz większym poziomie ryzyka informuje nas również jeden z najlepszych wskaźników nastrojów wśród profesjonalnych inwestorów - udział akcji w portfelach OFE. Na koniec maja zbliżył się on do 34 proc., co należy uznać za poziom bardzo wysoki (gdy rozpoczynała się minihossa zaangażowanie OFE w akcjach wynosiło ok. 20 proc.).
Również ożywienie w globalnej gospodarce jakby dostało zadyszki. Różne wskaźniki wyprzedzające osiągnęły tak wysokie odczyty, że trudno oczekiwać, aby ich dalsza poprawa była możliwa. Dlatego, pomimo rekordowo niskich stóp procentowych, rynkom może być trudno rosnąć dalej bez dłuższej przerwy. Czy inwestorom wystarczy sił i entuzjazmu chociażby do podtrzymania cen akcji i surowców, czy jednak wraz z upływem czasu nadzieja na kontynuację wzrostów w sercach inwestorów będzie stopniowo słabnąć?
Ewentualne dalsze spadki na giełdach w najbliższych tygodniach nie pomogą ministrowi skarbu przy prywatyzacji Tauronu. Już dziś można wątpić, czy uda się osiągnąć zbliżony sukces do oferty PZU. Energetyka to nie finanse. Inwestorzy pamiętają też o wcześniejszych prywatyzacjach Enei i PGE. Na horyzoncie dalsza podaż akcji energetycznych gigantów. Chyba że faktycznie KGHM lub CEZ nastawią się na zakup większego pakietu akcji.