Ostatni okres obejmujący bessę z lat 2007-2009 i późniejsze cykliczne odbicie przyzwyczaiły do tego, że silniejsze wybuchy optymizmu byłby szybko karane spadkami na giełdach.
Tymczasem z obecną wartością sześciotygodniowej średniej z różnicy pomiędzy procentowym udziałem byków a udziałem niedźwiedzi w sondażu Amerykańskiego Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych (18,5 proc.) mieliśmy ostatni raz do czynienia w lutym 2007 roku. Wtedy rynek w USA stał u progu dwutygodniowej 5,9-proc. korekty S&P 500 spowodowanej upadkiem firmy New Century Financial. Od tamtej pory cztery najwyższe lokalne maksima takiego sześciotygodniowego optymizmu wypadły kolejno w październiku 2007, maju 2008, styczniu 2010 oraz na początku maja 2010. Za każdym razem był to bardzo dobry moment do sprzedaży akcji.
Oczywiście przed 2007 rokiem - podczas silnej hossy - takie dłuższe okresy utrzymywania się na rynku równie dobrych, a nawet znacznie lepszych nastrojów zdarzały się wielokrotnie, nie powodując poważniejszej przeceny. Trzeba jednak zaznaczyć, że inne miary sentymentu nie dają takich skrajnych odczytów.
Pytanie więc brzmi, czy rynek zachowuje nadal swe charakterystyki z okresu minionych trzech-czterech lat, czy też mamy do czynienia z powrotem "starych dobrych czasów". Na razie skłaniałbym się ku wersji, w której obecny epizod optymizmu jeszcze tym razem skończy się podobnie jak wspomnianych pięć poprzednich, to znaczy korektą S&P 500 będącą z jednej strony ruchem w obrębie kanału trendu wzrostowego trwającego od początku lipca, z drugiej zaś ruchem powrotnym do przełamanych oporów wyznaczanych przez lokalne szczyty z połowy czerwca (1117) i początku sierpnia (1128).
Oczywiście spadek cen akcji w USA do poziomów z początku czerwca wymagałby analogicznego ruchu na EUR/USD. W sierpniu kurs EUR/USD spadł w ciągu 18 dni o 6,6 centów. Obecnie ruch musiałby mieć już 8 centów. Po spadkach z drugiej połowy poprzedniego tygodnia powyższy scenariusz wydawał się całkiem wiarygodny, po środowym wzroście już znacznie mniej. Spodziewane przeze mnie tydzień temu zatrzymanie spadków na poziomie nieco powyżej 2600 i późniejsze odbicie rzeczywiście nastąpiło, ale okazało się zaskakująco dynamiczne.