Oznacza to, że w cenach zamknięcia został pogłębiony dołek trwającej od tygodnia korekty spadkowej. Od październikowego szczytu (a zarazem rekordowego poziomu hossy) WIG20 oddalił się do tej pory o 2,9 proc.
Skala przeceny jest już nieco większa niż w przypadku poprzedniej korekty (trwającej od 6 do 8 października), kiedy indeks zniżkował o 2,2 proc. Ze względu na bliskość obu tych ruchów spadkowych można je właściwie traktować jako jedną, tyle że rozbudowaną korektę. Uprawnia do tego choćby fakt, że WIG20 w skali ponad dwóch tygodni nie zrobił żadnego postępu.
Taka sytuacja jest odmianą w stosunku do tego, z czym mieliśmy do czynienia w czasie, kiedy fala wzrostowa na GPW była niezmącona większymi korektami, a więc w okresie od końca sierpnia do początku października. Jak już pisałem w ostatnich dniach, jest to konsekwencja po pierwsze silnego wykupienia rynku (które samo w sobie w takiej skali zawsze "gwarantowało" w ostatnich kilkunastu miesiącach kilkutygodniową korektę), a po drugie - zrodzonych w takich warunkach negatywnych dywergencji (np. kolejne lokalne szczyty wskaźnika RSI są położone coraz niżej, nie potwierdzając tym samym trwałości zwyżki WIG20).
Trzeba jednocześnie przyznać, że jak na tak negatywne objawy, skala korekty na GPW jest ciągle stosunkowo niewielka. Na bazie porównania z sytuacją z kwietnia (kiedy to pojawiły się podobne objawy), potencjał spadkowy można szacować na trzy razy więcej, niż wyniosła dotychczasowa zniżka. Z drugiej strony, z kreśleniem czarnych scenariuszy nie ma co przesadzać, bo przecież nie wydarzyło się jeszcze nic na tyle istotnego, by należało obwieszczać koniec siedmiotygodniowego trendu wzrostowego.
Na razie mamy jedynie wstępny sygnał ostrzegawczy w postaci przebicia linii poprowadzonej po lokalnych dołkach intraday (począwszy od 20 września). Nie pękło natomiast znacznie ważniejsze wsparcie w okolicy 2600 pkt. W krótkim horyzoncie wynika ono z lokalnego dołka z 8 października, a w dłuższym - pokrywa się z kwietniową górką. Taka diagnoza sytuacji pozwala sformułować scenariusze na najbliższą przyszłość.