Przysłowiową kulą u nogi były taniejące akcje PZU, KGHM, PKO BP oraz Telekomunikacji Polskiej. Skalę przeceny WIG20 nieznacznie redukowały wzrosty Cyfrowego Polsatu i TVN.
Spadek indeksu dużych spółek, jakkolwiek negatywnie wyróżnił warszawską giełdę na tle większości europejskich parkietów, w?istotny sposób nie wpłynął na zmianę układu sił na wykresie. W?dalszym ciągu nie ma jasności, jak interpretować cofnięcie w ostatnich dniach. Czy jako zwykłą realizację zysków, która po wyznaczeniu nowych rekordów hossy jest czymś naturalnym? Czy też jako wstęp do większych spadków? Dlatego wciąż nie wiadomo, czy końcówka roku przyniesie potwierdzenie tezy o rajdzie Świętego Mikołaja, czy może kolejny raz pozytywnie będzie zweryfikowane twierdzenie, że większość (która obecnie jest optymistycznie nastawiona do akcji) nie ma racji.
Sytuacja techniczna na wykresie indeksu WIG20, jakkolwiek w krótkim terminie wciąż jest korzystna dla strony popytowej, co może jeszcze w listopadzie zaowocować nowymi rekordami hossy, to każe raczej myśleć o zmniejszeniu zaangażowania niż o nowych zakupach. Potencjał wzrostowy warszawskiej giełdy jest bowiem mocno ograniczony. Pierwszą liczącą się barierę podażową tworzy poziom 2770 pkt, czyli górne ograniczenie 16-miesięcznego kanału wzrostowego, jakie wyznacza poprowadzona przez kwietniowy szczyt linia równoległa do linii łączącej dołki z 11?lutego i 1 lipca br. Nieznacznie wyżej, w okolicy 2800 pkt, analogiczny opór tworzy górne ograniczenie 5-miesięcznego kanału wzrostowego, czyli poprowadzona przez sierpniowy szczyt równoległa linia do linii łączącej dołki z 1?lipca i 25 sierpnia br.
Strefa 2770–2800 pkt na wykresie indeksu dużych spółek jest jedną z najpoważniejszych technicznych barier, jakie napotyka ten indeks od momentu rozpoczęcia hossy w połowie lutego 2009 roku. Obecnie nie ma odpowiednich warunków fundamentalnych do jej pokonania. Szczególnie że w takim przypadku należałoby oczekiwać silnych, kilkunastomiesięcznych wzrostów. Analogicznych do tych z 2005 i pierwszej połowy 2006 roku, gdy WIG20 opuścił górą podobny kanał wzrostowy. Szczególnie że na niekorzyść strony popytowej przemawia również fakt, że tamta formacja była budowana znacznie dłużej, bo przez 24 miesiące.
Mając to na uwadze, a także ustawiając się nieco w kontrze do coraz bardziej optymistycznych oczekiwań większości inwestorów, należy zakładać zatrzymanie wzrostów WIG20 w okolicy 2770–2800 pkt i powrót przynajmniej do 2560 pkt, gdzie aktualnie znajduje się pierwsze liczące się wsparcie. Tam też się rozstrzygnie, czy rynek wróci do 2800 pkt, czy też może skieruje się ku poziomowi 2400 pkt.