Pod koniec sesji zachodnioeuropejski indeks Stoxx 600 tracił około 0,6 proc. Ponadprzeciętnie spadały przy tym rynki w Mediolanie, Madrycie i Londynie, a jedynymi na plusie były Frankfurt i Sztokholm (ale tylko momentami). Na czerwono przebiegały też notowania za Atlantykiem i wszystko wskazywało, że ten tydzień będzie tam, podobnie jak w Europie, już drugim spadkowym z rzędu.
Niepokój inwestorów wywołały dziś przede wszystkim nowe doniesienia z Chin. Tamtejszy nadzór już po raz piąty w tym roku nakazał bankom zwiększenie poziomu rezerw (o 50 pb.), co doprowadzi do wyssania części gotówki z pędzącej gospodarki i może ją nieco spowolnić. Obawy o to już od jakiegoś czasu rzutują na giełdową koniunkturę.
Nastroje dotyczące Irlandii są z kolei bardzo zmienne. Jeszcze wczoraj, gdy Zielona Wyspa wyraźnie przybliżyła się do sięgnięcia po pomoc finansową, indeksy giełdowe skoczyły mocno w górę. Dzisiaj jednak, po tym jak irlandzki premier zapewnił, że rozmowy w sprawie wsparcia idą w dobrym kierunku, rynki zareagowały odmiennie. Część graczy być może postanowiła pozbyć się akcji przed weekendem, kiedy negocjacje zapewne nadal będą trwały i doniesienia mogą być różne.
W Europie ze względu na problemy irlandzkie najsłabiej na rynku radziły sobie banki, których notowania, mierząc branżowym subindeksem Stoxx 600, spadły już do poziomu najniższego od czterech miesięcy. Ze względu na spekulacje o hamujących Chinach sprzedawano z kolei akcje spółek surowcowych.
Na Wall Street po dwóch godzinach notowań spadki udało się ograniczyć do 0,2 proc. Do większej wyprzedaży zniechęcają graczy bardzo dobre fundamenty spółek – jeszcze wczoraj po sesji lepsze od oczekiwanych wyniki przedstawił Dell, a dziś o dobrych prognozach poinformowała na przykład spółka Salesforce.com, dostarczająca oprogramowanie do zarządzania relacjami z klientami.