Podczas gdy największe giełdy Europy ślepo podążają za trendem wyznaczonym przez amerykańskie indeksy, polscy inwestorzy potrafią wykorzystać każdą okazję, żeby wybić się na niepodległość. Najpierw przez wiele tygodni zadziwialiśmy świat swoją słabością, w której prym wiodły największe spółki. Jednak już w drugiej połowie ubiegłego miesiąca zdołaliśmy się odrodzić i zakończyć maj z najlepszym wynikiem na świecie. Dlaczego tak się stało? Nie wiem, choć mam pewną teorię. Złaknieni zysków krajowi inwestorzy od razu przystąpili do wyliczania zalet naszego rynku, że tani, że niedoceniony, że zmiany w systemie OFE nie będą takie straszne, że wysokie dywidendy, że minęliśmy już dołek spowolnienia. Do tego doszło jeszcze spostrzeżenie, że niskie stopy od depozytów zmuszą Polaków do wchodzenia na rynek akcji lub obligacji korporacyjnych. To wszystko prawda, choć te same argumenty można było formułować dwa miesiące temu w okresie smuty na naszej giełdzie. Moim zdaniem powód mógł być bardziej prozaiczny. Polscy inwestorzy postanowili wykorzystać jedną z nielicznych okazji, żeby utrzeć nosa panoszącym się również i u nas komputerowym algorytmom doszukującym się zyskownych zależności tam, gdzie zwykły człowiek widzi chaos.
Tym razem już po pierwszych majowych sesjach wielu uczestników polskiego rynku dostrzegło możliwość uformowania się bardzo zyskownej formacji odwróconej głowy z ramionami. Z każdą sesją rósł krąg inwestorów przywiązanych do takiego scenariusza. Potrzebowaliśmy tylko pretekstu do stworzenia prawego ramienia. Dostarczył go sam prezes Ben Bernanke swoimi nic niewnoszącymi słowami, które zostały jednak potraktowane jako zapowiedź prawdopodobnego zmniejszenia tempa skupu obligacji. Inwestorzy odwrócili się od akcji i od długu, dyskontując decyzje, które mogą mieć fizyczny wpływ na rynki za wiele miesięcy. Na zagranicznych parkietach algorytmy mogły spokojnie przystąpić do skracania indeksów w nadziei na dłuższą korektę. Ale nie u nas. Początkowa paniczna wyprzedaż z luką na otwarciu zamieniła się w triumf popytu i wyścig do linii szyi. Wykorzystując poniedziałkowe święto w USA i Londynie, krajowi inwestorzy przystąpili do udanego szturmu.