Zresztą cały ostatni tydzień grudnia dla giełd na Starym Kontynencie był bardzo słaby. Indeks Stoxx Europe 600, obejmujący akcje największych europejskich firm, zniżkował od zakończenia świąt aż o 1,9 proc., czyli najmocniej od lipca. Inwestorzy generalnie nie powinni jednak narzekać, bo w całym grudniu Stoxx Europe 600 podskoczył o 5,5 proc. W całym 2010 r., reagując na poprawiającą się sytuację w gospodarce oraz korzystając na zasilaniu rynków pieniędzmi m.in. przez Rezerwę Federalną, zyskał natomiast 8,8 proc.
O spadkach w piątek mogła przesądzić chęć inwestorów do realizacji zysków, która w połączeniu z niską płynnością sprawiła, że były one dość znaczące. Na rynku nadal obecne były też obawy o gospodarkę chińską, jak się okazało poniekąd słuszne, bo opublikowany w sobotę raport pokazał, że w tamtejszym przemyśle koniunktura się lekko ochłodziła.
W Nowym Jorku S&P 500 i Dow Jones w piątek praktycznie nie zmieniły wartości. Ten pierwszy indeks w minionym miesiącu zyskał 6,5 proc. i był to dla niego najlepszy grudzień od 19 lat. W całym 2010 roku S&P 500 wzrósł natomiast o 13 proc., w porównaniu z 23 proc. rok wcześniej.
W 2011 r. jako pierwsze handel rozpoczęły giełdy na Bliskim Wschodzie, które pracują w niedzielę, a odpoczywają w piątek i sobotę. Było to udane otwarcie. W Dubaju indeks DFM?General podskoczył aż o 2,3 proc., a w Abu Dabi ADX?General o 0,8 proc., reagując m.in. na droższą ropę.
Bardzo gorąca była ostatnia sesja roku na rynku surowcowym. W efekcie dużego popytu z nowymi rekordami weszły w nowy rok miedź, za którą trzeba było na koniec piątkowych notowań w Londynie płacić już po 9600 USD za tonę (wzrost o 1,1 proc.), a także złoto, które w Nowym Jorku zdrożało do 1421 USD za uncję. Za oceanem ponadto znów do przeszło 91 USD za baryłkę wróciły ceny ropy naftowej.