Nowojorski indeks S&P 500 zyskał na początku sesji 0,45 proc. Dokładnie tyle samo rosły indeksy Dow Jones i technologiczny Nasdaq. W przypadku S&P 500 jest dziś spora szansa na nowy rekord hossy, bo do tego z ostatniego czwartku jest bardzo niedaleko.
Na co mogą zwracać dziś uwagę inwestorzy w Nowym Jorku? Zapewne na wczorajszy raport finansowy Alcoa, producenta aluminium, który otworzył sezon raportów kwartalnych. Był on jednak dość niejednoznaczny – zyski firmy okazały się w IV kwartale najwyższe od dwóch lat, ale przychody lekko minęły się z prognozami analityków. Akcje Alcoa w nieoficjalnym handlu przedsesyjnym taniały o ok. 1,5 proc. Jeśli chodzi o wyniki, znacznie bardziej zadowoleni mogą być inwestorzy sieci handlowej Sears i jubilera Tiffany. Obie spółki poinformowały, że ich wyniki za IV kwartał będą lepsze od oczekiwań analityków, co przełożyło się na wzrost kursu odpowiednio o ponad 8 proc. i ponad 2 proc.
Niemal pusty jest dziś kalendarz publikacji makro z USA – o 17.00 ukaże się jedyny raport o zapasach hurtowników, który nie ma pierwszorzędnego znaczenia. W tej sytuacji Amerykanie przyglądają się zapewne sytuacji w Europie i rozwojowi wydarzeń wokół Portugalii.
Tymczasem na giełdach zachodnioeuropejskich indeksy dość mocno dziś rosną, odrabiając większość, a w niektórych wypadkach całość wczorajszych strat. Zapewne ma to związek ze złagodzeniem obaw dotyczących wspomnianej Portugalii i pozostałych krajów peryferyjnych strefy euro, jakie nastąpiło po zadeklarowaniu dziś przez Japonię gotowości do zakupu europejskich obligacji. Wcześniej zainteresowanie aktywami z eurolandu zgłaszali też Chińczycy. Azja może odegrać więc całkiem istotną rolę w gaszeniu pożaru w strefie euro. W efekcie na przykład na giełdzie w Londynie główny indeks FTSE-100 około 15.00 szedł w górę o 1,2 proc., a we Frankfurcie tamtejszy DAX o 0,8 proc. Na parkiecie w Lizbonie, gdzie spadek sięgnął na koniec wczorajszej sesji 1,6 proc., dzisiaj notowania zwyżkują o 2 proc.
Na tym tle dość blada jest zieleń na giełdzie w Warszawie, gdzie indeksy co prawda odbijają się po czterech dniach spadkowych, ale bardzo niemrawo. WIG20 po 15.00 rósł jedynie o 0,4 proc., a WIG niewiele więcej. Dla porównania, zwyżka na giełdzie w Pradze wynosiła w tym czasie ok. 1,2 proc. Na dodatek cały wzrost u nas był na dobrą sprawę zasługą pojedynczej spółki – KGHM. Notowania miedziowego koncernu rosły o przeszło 3,5 proc., do ponad 167 zł, przy drugich na rynku obrotach (wyższe były tylko na PKO BP), w dużej mierze dzięki rekomendacji analityków Deutsche Banku, którzy podnieśli cenę docelową do 210 zł. To pierwsza wycena powyżej 200 zł dla akcji Polskiej Miedzi.