. W ten nastrój wpisały się dane o amerykańskim PKB za czwarty kwartał. Dopiero koniec tygodnia przyniósł zdecydowane pogorszenie nastrojów po tym, jak rynek zaczął obawiać się, iż zamieszki w Egipcie mogą być czymś więcej niż lokalnym incydentem. Na wzroście napięcia geopolitycznego zyskuje ropa i w mniejszym stopniu złoto. [srodtytul]Dobre dane z USA…[/srodtytul]
Dane o amerykańskim PKB okazały się nieznacznie słabsze jeśli chodzi o ogólne tempo wzrostu, które wyniosło 3,2%. Jednak zdecydowanie pozytywnym zaskoczeniem była struktura wzrostu. Do tej pory tempo wzrostu w dużej mierze napędzał proces odbudowy zapasów po kryzysie. Tym razem kontrybucja zapasów była silnie ujemna, a bez tego komponentu wzrost wyniósł 6,9% - zdecydowanie najwięcej od kryzysu. Wzrost napędzany był wydatkami konsumpcyjnymi, w tym w dużym stopniu na dobra trwałego użytku, a także eksportem. Dynamika inwestycji nadal była niewielka.
Należy pamiętać o tym, iż był to dopiero pierwszy szacunek i oznacza to, iż dane mogą ulec jeszcze znacznej rewizji, zwłaszcza, że składowe handlu zagranicznego są na tym etapie w dużym stopniu pochodną modelu, a nie twardymi danymi. Jednak przedstawione póki co figury należy ocenić zdecydowanie pozytywnie i tak też odebrał je rynek – po publikacji dolar zyskiwał, a kontrakty na indeks S&P500 odnotowały najwyższy od 2008 roku poziom niemal 1299 pkt.
[srodtytul]…i największa przecena na Wall Street od niemal pół roku[/srodtytul]
Te dobre nastroje popsuły kolejne doniesienia z Afryki, które uświadomiły inwestorom, iż konflikt w Egipcie może się przeciągnąć oraz rozprzestrzenić na inne kraje. Na ten moment trudno oszacować znaczenie ekonomiczne tych wydarzeń – jak na razie utożsamia się je z zakłóceniami w przewozach ładunków poprzez kanał sueski oraz ryzykiem przeniesienia się konfliktu to innych krajów, zwłaszcza producentów ropy, np. do Algierii czy na Płw. Arabski (choć zdaniem komentatorów to ostatnie jest mało prawdopodobne).